Marcin Paliński - starosta nidzicki: Święta Bożego Narodzenia skłaniają do refleksji

2023-12-25 09:00:00(ost. akt: 2023-12-22 16:01:49)
Z żoną Magdą

Z żoną Magdą

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

— Pierogi z grzybami były najbardziej wyczekiwaną potrawą w naszym domu, za każdym razem kłóciliśmy się, kto dostanie więcej — wspomina ze śmiechem Marcin Paliński - starosta nidzicki, z którym rozmawiamy o wyjątkowości Świąt Bożego Narodzenia.
— Czym są dla Pana Święta Bożego Narodzenia?
— Święta Bożego Narodzenia są pięknym i wyczekiwanym okresem w roku. Jest to czas miłości, przebaczenia, magii i radości. Zdecydowanie łatwiej nam wówczas zapomnieć o problemach a nieporozumienia nabierają nieco innego znaczenia. Dla mnie jest to magiczny czas, ludzie są dla siebie bardziej życzliwi.
Zaczynamy zastanawiać się czy warto się spierać. Przecież każdy ma prawo do wyznania, swoich przekonań i poglądów politycznych. Święta są po to, żeby rozmawiać ze sobą o wszystkim. Skłaniają również do refleksji i wspomnień.

— Jak wspomina Pan ten czas z okresu dzieciństwa?
— Przede wszystkim rodzinne. Tradycją było, że wspólnie z mamą 24 grudnia robiliśmy pierogi. Brałem tego dnia urlop w pracy, jechałem do domu i rozpoczynał się cały rytuał. Pierogi z grzybami były najbardziej wyczekiwaną potrawą w naszym domu, za każdym razem kłóciliśmy się, kto dostanie więcej (śmiech). Mama zawsze nakładała po równo, ale jak dochodziło do Wigilii każdy myślał, jak skubnąć trochę więcej. Myślę, że to właśnie dzięki naszej rodzinnej tradycji, bardzo lubię gotować.

W naszym domu święta były mocno rodzinne. Zawsze zasiadaliśmy w domu przy wigilijnym stole. Na początku śpiewaliśmy wspólnie kolędy: ,,Lulajże Jezuniu", ,,Wśród nocnej ciszy" a później przychodził czas wspomnień - kto kiedyś coś zrobił, powiedział. Kupa śmiechu przy tym była. Rodzice byli głęboko wierzący i ten element wiary był dla nas bardzo ważny.

Święta jeszcze bardziej scementowały rodzinę, kiedy zachorowała mama, w 2010 roku. Towarzyszyła nam niepewność roku następnego, co się wydarzy, jak to będzie. Nie wyobrażaliśmy sobie świat bez niej. Z każdym rokiem było coraz trudniej, gdy mama nie miała już siły na lepienie pierogów, siadała obok i ja je robiłem. Rytuał był zachowany. Były to bardzo trudne chwile, ale mimo wszystko, kiedy przychodziły święta nastawał czas modlitwy, ogromnej radości, łez, wspólnych wspomnień i śmiechu. Modliliśmy się za rodzinę, za mamę. Tata jako głowa rodziny wszystko spinał, był twardy, i to w nim podziwiałem. Wszystko się zmieniło, kiedy zmarła mama. Tata gasł w oczach, i rok później również odszedł. Była to dla mnie osobiście sytuacja bardzo trudna, gdyż byłem bardzo związany z rodzicami. Jedno jest pewne - święta bez rodziców nigdy nie będą takie same, dlatego warto tę tradycję pielęgnować dla swoich dzieci, bo przecież nigdy nie wiadomo, ile życia nam jeszcze zostało.

— A teraz, pomaga Pan w przygotowaniach?
— Naturalnie, bardzo lubię pracę w kuchni, co zresztą widać po mnie (śmiech). U nas podział obowiązków jest bardzo prosty. Ja gotuje, żona piecze ciasta i zdarza się, że wspólnie sprzątamy. W moim domu rodzinnym przed świętami tradycyjnie mama sprzątała dom, a tata piwnicę. I u nas jest dokładnie tak samo. Żona sprząta dom, a ja siedzę w piwnicy. Jakby porządek w tej piwnicy miał znaczenie (śmiech). Generalnie bardzo lubię przedświąteczne porządki, chociaż wiem, że to nie one są najważniejsze. Robię to dokładnie, książki muszą być równiuteńko poustawiane, i ułożenie ich zajmuje dużo czasu. Mogę cały dzień ścierać kurze, układać coś, nie lubię za to mycia podłóg i odkurzania. Przy wykonywaniu prostych czynności można odpocząć, a pewne rzeczy układają się w głowie same. Sprzątając na półce, sprzątamy też w sobie.

Tak jak kiedyś z mamą, tak teraz z żoną robimy wspólnie pierogi i nieraz włączają się w tę pracę dzieci. Staram się podtrzymywać wartości, jakie przekazywali mi rodzice.

— Jak spędzicie najbliższe święta Bożego Narodzenia?
— Najbliższe świata będą nieco trudniejsze, ponieważ zmarł mój teść i dla mojej żony będzie to z pewnością bardzo trudny czas. Chciałbym wzorem lat ubiegłych, najpierw z żoną i dziećmi zasiąść w naszym domu przy wigilijnym stole, a później pojedziemy do teściowej i szwagra z rodziną, by dalej świętować. Chociaż wiem i zdaje sobie sprawę, ze nie będzie to łatwe. Rodzina mojej żony również jest bardzo związana ze sobą i taka też bardzo silna więź była pomiędzy teściem a żoną i dziećmi.

Tradycyjnie zaczniemy od czytania Pisma Świętego, dzielenia się opłatkiem, składamy sobie nawzajem życzenia. Przeważnie chodzimy też na pasterkę - staramy się pielęgnować tradycyjne przeżywanie Świąt Bożego Narodzenia.

— Ulubiona świąteczna potrawa?
— Pierogi. Nic się nie zmieniło od kilkudziesięciu lat (śmiech).


Obrazek w tresci

Z rodzicami

Obrazek w tresci

Pamiątka z dzieciństwa

Obrazek w tresci

Z żoną Magdą

Obrazek w tresci

Z rodziną

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5