Religijna Wielkanoc to podstawa

2024-03-31 09:00:00(ost. akt: 2024-03-27 18:15:02)
Wiktoria i Edwin Kłosowscy

Wiktoria i Edwin Kłosowscy

Autor zdjęcia: G.G.

Wielkanoc na przestrzeni lat. Co jest niezmienne, a co zapomniane? Wiktoria i Edwin Kłosowcy opowiedzieli o swoim spojrzeniu na najważniejsze święta dla chrześcijan.
— Jak wspominacie Święta Wielkanocne z domu rodzinnego?
— Wiktoria: Przygotowania i obrzędy były takie jak teraz. Pamiętam babki, ciasta drożdżowe i ciasteczka. Te zwykłe ciasta. Z dzieciństwa nie pamiętam żurku. Nie robiliśmy go w domu.
— Edwin: Po wojnie to były biedne święta. Poza pójściem do kościoła nie odczuwaliśmy atmosfery świąt, było skromnie. W latach 50-tych człowiek mógł przygotować już trochę więcej. Tata starał się, żeby uchować świniaczka czy cielaka. Najważniejsze było pójście do kościoła. Rezurekcja to świętość, tylko z wysoką gorączką się zostawało w domu, a tak wszyscy szli do kościoła. I było to widać jak wyszło się z domu, że szły tłumy ludzi.

— Post kiedyś i dziś?
— Edwin: Post to był post. To jeszcze z czasów moich rodziców pamiętam jak opowiadali, że patelnia była w Popielec wymyta wrzątkiem i cały post, jak się coś smażyło to tylko na oleju roślinnym. Nie używało się tłuszczu zwierzęcego. I bez mięsa cały post. Tylko ryby, mleko czy jajka. I tak do Wielkanocy. Po wojnie już tak ściśle nie było. Były zachowane wszystkie piątki.
— Wiktoria: I suche dni dni były w Wielkim Tygodniu czyli środa, piątek i sobota. A później zaczęło się to zmieniać.

— Jakie tradycje związane z Wielkanocą pamiętacie jeszcze z młodych lat?
— Edwin: Chodziliśmy jako dzieci "po smaganiu". Już tak ze dwa tygodnie przed świętami przygotowywało się gałązki od brzózki, żeby do Świąt rozkwitły i wtedy w drugie Święto chodziło się "po smaganiu" do krewnych i sąsiadów. Smagając nimi po nogach domowników i mówiło się wierszyk:
Chodzę, chodzę po dyngusie
opowiadam o Jezusie
Jezus Chrystus zmartwychwstał
wszystkim ludziom dyngus dał
a mi państwo nie gadajcie
tylko w torbę jaja walcie
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
— Wiktoria: To w drugie święto było, w ten lany poniedziałek.
— Edwin: A wcześniej w Wielki Piątek były tzw. Boże Rany. Po kryjomu się przygotowywało gałązkę jałowca taką z 40-50 cm i rano domownik, który pierwszy wstał z łóżka smagał po nogach jałowcem pozostałych, mówiąc przy tym Boże rany, Boże rany. Na znak biczowania Pana Jezusa.

— To jak wyglądał ten lany poniedziałek?
— Edwin: Przygotowania były solidne, każdy musiał być oblany. Nikt się nie obrażał za polewanie. Wręcz gdyby jakaś panna nie była oblana, to by się obraziła. Najlepiej jakby się 3 razy przebierały. Wtedy były zadowolone (śmiech).
— Wiktoria: Było wtedy ciepło to można było się przebierać (śmiech).
— Edwin: Różne sposoby były na polewanie. Gniewu za to nie było.

— A jak wyglądała Wielkanoc w Waszym wspólnym domu?
— Wiktoria: Wymiar religijny dla nas zawsze był najważniejszy. To podstawa. Pamiętam jak robiliśmy "gniazdka" dla naszych dzieci, zajączek przynosił wtedy jakieś słodycze, jajeczka.
— Edwin: Tak, dalej najważniejsze było i jest pójście do kościoła. Rezurekcja. Tradycja Bożych ran u nas była stosowana, ale ona też powoli zanika. W zeszłym roku już nie robiłem. A tak to i dzieci i wnuki znają. Teraz w pierwsze święto te gniazdka robimy, kiedyś w drugie święto. Teraz Święta Wielkanocne są bogatsze.

— Obserwujecie co zanika z tych tradycji?
— Edwin: Na pewno te Boże rany. I oblewanie wodą. Teraz jak oblewać to perfumami najlepiej, żeby nie było nieprzyjemności (śmiech).
— Wiktoria: A tradycyjnie wodą teraz tylko dzieci się oblewają.
— Edwin: Kiedyś wszyscy domownicy szli do kościoła na rezurekcję teraz chodzi dużo mniej, zazwyczaj tylko pojedyncze osoby.
— Wiktoria: Bardzo to widać.

— Przekazujecie tradycje wnukom?
— Edwin: Tak, jeśli pytają jak było, to chętnie opowiadamy o tradycjach i czasach rodzinnych.
— Wiktoria: Na ile chcą, żeby nie zmuszać, to owszem.

— Święta w gronie rodzinnym?
— Wiktoria: Tak, zawsze. Trzeba się podzielić święconym jajeczkiem i być razem w gronie rodzinnym. Prawnuczki tradycyjnie szukają poukrywanych gniazdek, w których są jajeczka i słodycze.
— Edwin: Po rezurekcji wspólne śniadanie w rodzinnym domu. Jest żurek, biała kiełbasa i wszystkie tradycyjne dania. Wnuk, który gra w kościele to wiadomo przyjedzie w drugi dzień świąt, ale tak są wszyscy i wspólnie spędzamy ten czas. A my się cieszymy jak jesteśmy wszyscy.

Gosia Grabowska


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5