Pokazali kunszt godny najlepszych w świecie mistrzów sztuki kulinarnej

2016-11-08 18:00:00(ost. akt: 2016-11-08 17:15:32)
Piotr Ostrowski

Piotr Ostrowski

Autor zdjęcia: archiwum Piotra Ostrowskiego

Pod koniec października, w Erfurcie, odbyła się Międzynarodowa Olimpiada Kulinarna, w której o tytuł najlepszych w świecie, walczyły drużyny młodych kucharzy z całego świata. Reprezentacja Polski, w której znalazł się działdowianin Piotr Ostrowski, zdobyła srebrny i brązowy medal, ustępując miejsca jedynie Szwecji.
Przeprowadziliśmy wywiad z Piotrem Ostrowskim. Młody i niezwykle utalentowany kucharz, opowiedział nam, jak doszło do tego, że trafił do reprezentacji Polski, oraz o tym jak przebiegała międzynarodowa rywalizacja, której efektem były prestiżowe laury.


— Jaką drogę musiałeś przebyć aby wziąć udział w konkursie?
— Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szefów Kuchni i Cukierni ogłosiło nabór do reprezentacji. Wysłałem aplikację i zostałem zaproszony na pierwsze eliminacje. Przyjechało kilkuset młodych ludzi z całego kraju. Odbyły się eliminacje i zostałem wybrany do grona 27 osób. To nie był koniec sprawdzianu. Niemal natychmiast odbyły się drugie eliminacje. Musiałem ugotować popisowe danie - comber jagnięcy z kalafiorem, marynowaną rzepą, karmelizowanymi marchewkami i sosem demi glace. To co zaprezentowałem, bardzo się spodobało. Wskoczyłem do trzynastoosobowej grupy najlepszych. Przez następnych kilka tygodni trwały treningi, po których nasi instruktorzy wyłonili pierwszy skład, w którym się znalazłem.

— Skąd przyjechały ekipy na konkurs?
— Dosłownie z całego świata. Była Australia, Austria, Kanada, Cypr, Czechy, Dania, Szwecja, Szwajcaria, Niemcy, Wielka Brytania, Włochy Meksyk, Norwegia, drużyny z Afryki Południowej, Korea Południowa, Tajlandia, Zjednoczone Emiraty Arabskie, USA i wiele innych których nie pamiętam.

— Ile dni trwały zmagania i jak wyglądały kolejne dni?
— Zmagania trwały 4 dni. Jak powiedział mój kolega z teamu, z Olimpiadą jest jak ze świętami Bożego Narodzenia. Najpierw wszyscy na nie czekamy, a potem kiedy się skończą myślimy już tylko następnych. A dlaczego? Ponieważ to niezapomniane przeżycie. Najpierw inauguracja, podczas której drużyny kucharzy z całego świata, prezentowały się pod flagą swojego kraju. Potem dni pełne wrażeń i nieprzespane noce, bo emocje na to nie pozwalały. Wczesne pobudki i późne powroty z Olimpiady to już była norma. Byliśmy, że tak to ujmę, cudownie zmęczeni tą, kilkudniową rywalizacją, której towarzyszyły ciągły stres, skupienie i nerwy napięte do granic wytrzymałości. Czy się spodoba? Czy będzie smakowało? Nikt zapewne nie uwierzy, ale sami mieliśmy bardzo mało czasu na posiłki, a czasami jedzenie po prostu nie chciało przejść nam przez gardło. Nerwy. Tak było.

— Kiedy startowaliście?
— Startowaliśmy pierwszego i trzeciego dnia. W pierwszym dniu serwowaliśmy dania gorącej kuchni, serwis trzydaniowy na 60 osób. Ta konkurencja przyniosła nam brązowy medal. Wyprzedziły nas jedynie Szwecja i Szwajcaria. Trzeciego dnia przygotowywaliśmy bufet zimny oraz gotowaliśmy na oczach gości. W tej kategorii wywalczyliśmy srebrny medal. Wyprzedziła nas tylko, niepokonana, jak się okazało Szwecja.

— Jaka atmosfera panowała na konkursie?
— No przede wszystkim czuło się twórczą atmosferę rywalizacji. Byliśmy bardzo zdeterminowani, wiedzieliśmy co chcemy zdobyć, o co walczymy. Mieliśmy ściśle określony plan działania. Przed pierwszą konkurencją spaliśmy dwie godziny a przed drugą jedną godzinę, całe noce ćwiczyliśmy by wypaść jak najlepiej.

— Czego nauczył was sam pobyt na konkursie o takiej randze?
— Mogliśmy zobaczyć standardy gotowania w innych krajach. Podpatrzeć i przenieść to następnie do naszych restauracji. Jestem pod wielkim wrażeniem grupy ze Szwecji. Byli niesamowici. Pracowali perfekcyjnie, metodycznie i bezbłędnie. Bardzo przyjemnie się na to patrzyło. Zwłaszcza organizacyjnie, byli nie do pokonania.

— W czym, Twoim zdaniem, tkwi sedno waszego sukcesu?
— Myślę, że w ciężkiej i systematycznej pracy oraz w ciekawości, że tak powiem, kulinarnej. Bardzo długo trenowaliśmy. Firma Selgros Transgourmet udostępniła nam swoje studio kulinarne i zaopatrywała nas w produkty niezbędne do treningów. Trener, Sebastian Krauzowicz, co tydzień wyciskał z nas siódme poty, żebyśmy doszli do perfekcji. Ważny był również klimat naszej pracy. Ekipa szybko się zżyła, nawiązały się przyjaźnie i zrozumienie. W takiej atmosferze mogliśmy wszystko. Czuliśmy się niepokonani (śmiech). Czuliśmy , że jeszcze bardzo wiele wspólnie osiągniemy.

— Skąd bierzesz inspiracje kulinarne?
— Dużo czytam, obserwuję co robią najlepsze restauracje świata, inspiruję się otoczeniem. Eksperymentuję, ale również zgłębiam tajniki tradycyjnej polskiej kuchni. Smak wydobywam głównie z rodzimych produktów, poprzez marynowanie, suszenie, wędzenie, kiszenie, dojrzewanie.
Szukam nowych smaków i koniec końców, powstają dzięki takim działaniom nowe trendy kulinarne.

— Co poradziłbyś początkującym kucharzom?
— Muszą byś zdeterminowani, określeni w działaniach. Muszą wiedzieć czy na pewno chcą poświęcić całe życie by gotować dla innych. W tej profesji należy się nieustannie rozwijać. Nie ma czasu na przestój. Nie rozwijasz się wypadasz z obiegu. Kuchnia to nie praca na etat, 8 godzin i do domu. To poświęcenie i zamiłowanie jednocześnie. To czasem 14 godzin ciężkiej pracy, na stojąco, nierzadko w trudnych warunkach. To bez wątpienia jeden z trudniejszych zawodów jakie można sobie wybrać. Ale satysfakcja jest nieoceniona, gdy goście wychodzą szczęśliwi, dziękując za wspaniały obiad czy kolację.

— Plany na przyszłość?
— Za dwa lata lecimy do Luksemburga powalczyć o Puchar Świata. Tylko tym razem już jako Seniorzy. Może wywalczymy dwa złote medale.

Anna Barbara Czuraj-Struzik
dzialdowo@gazetaolsztynska.pl



Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz TUTAJ ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna


Komentarze (13) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jak kasy nie ma #2111965 | 82.160.*.* 13 lis 2016 20:09

    to i tak na zmywaku skończy w Londynie

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-8) odpowiedz na ten komentarz

  2. Ok #2111792 | 94.254.*.* 13 lis 2016 14:53

    Brawo brawo brawo

    Ocena komentarza: warty uwagi (23) odpowiedz na ten komentarz

  3. to dobrze #2111505 | 82.160.*.* 12 lis 2016 19:18

    że ludzie uczą się gotować. Ale szkoda mi tego jagnięcia...

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz

  4. comber jagnięcy #2110522 | 82.160.*.* 10 lis 2016 22:47

    i biedne jagniątko zjedzone... :( Kochajmy braci mniejszych i ... pożerajmy! :(

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. kazik #2109505 | 82.160.*.* 9 lis 2016 19:06

      Wspierać. Tak Widzimy jednak, jaki skutek wywołał ten artykuł. Zły skutek. Liczę, że autorka nie miała takich planów, bo gdyby miała, to byłoby przykre.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (13)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5