Wspomnienie o dyrektorze Liceum Ogólnokształcącego Zygmuncie Grajkowskim

2017-02-25 15:00:00(ost. akt: 2017-02-25 09:18:30)
Zygmunt Grajkowski w latach 1961-1984 dyrektor działdowskiego Liceum

Zygmunt Grajkowski w latach 1961-1984 dyrektor działdowskiego Liceum

Autor zdjęcia: archiwum Jana Regulskiego

Okazją do niniejszej wypowiedzi jest zbliżający się kolejny Zjazd Absolwentów Liceum Ogólnokształcącego oraz propozycja nazwania ronda w pobliżu szkoły imieniem Zygmunta Grajkowskiego. Kierownictwo LO wspólnie z Radą Rodziców skierowały w tej sprawie wniosek do Rady Miasta.
Zygmunt Grajkowski żył w latach 1929-1984. Studiował biologię na UMK w Toruniu. Był nauczycielem w Piszu i Giżycku, a dyrektorem liceów w Górowie Iławeckim i Działdowie. W naszym mieście pełnił tę funkcję w latach 1961-1984, czyli 22 lata. Rzadko się zdarza, by kierować jedną placówką oświatową tak długo. Z powyższego faktu wynika, że musiał być dobrym gospodarzem i przełożonym. Byłem ponad 10 lat jego zastępcą, dlatego poznałem go jak własną kieszeń. On mniej troszczył się o swoją, bardziej interesowała go praca, niż sprawy materialne. Także dlatego między nami nie było żadnych nieporozumień. Bliska była nam myśl zawarta w powiedzeniach, że za zgodą małe rzeczy rosną, a bez niej wielkie upadają, że za zgodą trzech się podzieli jedną jagodą. Zgodnie z ustalonym podziałem pracy odpowiadałem za sprawy pedagogiczne, opiekuńcze, redagowanie pism, przygotowywanie programów artystycznych i inne. Od czasu do czasu spotykaliśmy się również na prywatnym podwórku.

Internat, sala, dobudowa szkoły "na dziko"
Troszczył się bardzo o poprawę bazy materialnej. W czasie, gdy był dyrektorem, zbudowany został internat, sala gimnastyczna i wykonana została „na dziko” druga część budynku szkolnego. Były to czasy, w których obowiązywała w Polsce gospodarka centralnie sterowana, dlatego na zbudowanie internatu czy sali gimnastycznej potrzebna była zgoda władz wojewódzkich. Jako przedstawiciel szkoły brałem udział w 2 delegacjach władz powiatowych do Olsztyna, by wprowadzić te budynki do wojewódzkiego planu inwestycyjnego. Chodziliśmy od Annasza do Kajfasza, przedstawiając argumenty i udało się w obu wyjazdach załatwić sprawę pozytywnie. Internat został zbudowany w 1968 r., a sala gimnastyczna rok później. Z przytoczonego przysłowia wynika, że można było dostać się do piekła, ale na szczęście wróciliśmy cali i zdrowi.
Budynek szkoły pękał w szwach. Powstało w nim kilka jednostek oświatowych, toteż w 1974 r. uczyło się w nim 582 uczniów LO, 111 w Liceum Zawodowym, w LO dla Pracujących 420, w Zaocznym LE 473, w Policealnym Studium Zawodowym 123. Zajęcia odbywały się przed południami i popołudniami, np. w soboty od godz. 8.00 do 20.00, w niedzielę od 8.00 do 14.00. Kolega Grajkowski znalazłszy się w podobnie trudnej sytuacji, postanowił postawić władze wojewódzkie przed faktem dokonanym i by przyspieszyć inwestycję, rozpoczął w 1974 r. dobudowę szkoły „na dziko”. W 1975 r. powstało województwo ciechanowskie, nowe władze zastały „dziką” rozbudowę znacznie zaawansowaną, postanowiły sfinansować jej dokończenie. W 1978 r. budowa została oddana do użytku.

Biwaki w Tarczynach
Kolega Zygmunt Grajkowski miał chyba wrodzoną żyłkę do budowania psim swędem. W 1976 r. otrzymaliśmy zamkniętą z przyczyn demograficznych szkołę w Tarczynach. Postanowił własnym sumptem zbudować na jej terenie szkolny ośrodek wypoczynkowy. Przejmowałem od gminy Lidzbark tę placówkę, na terenie której znajdowała się stodoła, nieduża obora, budynek gospodarczy, piwnica i szkoła. Był też duży ogród z dojściem do jeziora. Dyrektor Grajkowski i uczniowie LO rozebrali też niedużą stodołę, by mieć materiał do zbudowania własnym wysiłkiem 4 domków wczasowych. Z dawnej obory zrobiono piąty domek, natomiast w budynku szkolnym urządzono świetlicę, w piwnicy kuchnię i kilka sal dla turystów. Komitet Rodzicielski kupił kilka kajaków, 2 rowery wodne i w ten sposób systemem gospodarczym zbudowano ośrodek wczasowy na biwaki dla uczniów i wypoczynek dla nauczycieli. W 1984 r. kolega Ireneusz Tyburski, nowy dyrektor LO unowocześnił ośrodek i był on wykorzystywany do 2015 r. W 2017 r. został sprzedany przez starostwo nowemu właścicielowi.

W zdrowym ciele, zdrowy duch
Kolegę Zygmunta podziwiałem też z powodu budowy chodnika wokół budynku szkolnego. Otrzymał za darmo z prywatnej firmy kilkadziesiąt płyt chodnikowych i z chłopcami własnym wysiłkiem wykonał ów chodnik. Zachęcał też swojego nauczyciela Wilhelma Kornalewskiego, by również czynem społecznym z uczniami zbudował boisko do lekkiej atletyki. Pracę tę istotnie wykonano. Nieco później powstało z prawdziwego zdarzenia boisko do koszykówki, które w okresie zimowym było wykorzystywane jako lodowisko.

Nasz patron Stefan Żeromski
Dzisiaj, 72 lata po zakończeniu wojny takie pojęcia jak praca społeczna czy społecznie użyteczna mogą być szczególnie przez młode pokolenie nie do końca zrozumiałe. Jednak Polska przegrała wojnę, walcząc z dwoma agresorami, ale mimo to naród nie został pokonany i dlatego własnym wysiłkiem zrujnowany przez okupantów kraj zaczął odbudowywać i odbudował. Patriotyzm pracy czynił cuda. Przytoczę jeszcze jeden drobny przykład. Otóż w 1964 r. postanowiliśmy wybrać Stefana Żeromskiego na patrona LO. Potrzebny był sztandar. Postanowiliśmy zebrać nań pieniądze, organizując 3 przedstawienia przez teatr szkolny. Kupując bilety, rodzice wiedzieli na co będą przeznaczone. Kolega Grajkowski znalazł w Warszawie siostry zakonne i grawera, którzy umieli robić sztandary. W ten sposób w 1965 r. zamówienie zostało wykonane i od tego czasu patronem LO jest Stefan Żeromski.

Ofiarnie żyć i pracować
Nawet do podanych zdarzeń pasuje jak ulał mądrość zawarta w przysłowiach: gdzie się z chęcią zejdzie praca, tam się hojnie trud opłaca, a wykonywana z ochotą przerabia słomę w złoto, nikogo nie hańbi, nie jest ciężarem, lecz dobrodziejstwem, od ubóstwa strzeże, lenistwo natomiast wszystko utraca. Pracowitemu ponadto żaden dzień nie jest za długi. Mówi się też, że tylko ptacy żyją bez pracy.
Kolega Grajkowski był nie tylko budowniczym, nie tylko człowiekiem pracowitym, stworzył ponadto dobrą atmosferę pracy i współpracy między nauczycielami, rodzicami i uczniami, których traktował podmiotowo. Troszczył się o patriotyczny kierunek wychowania, dokonał procesu indywidualizacji nauczania, dał po prostu nauczycielom wolną rękę, by mogli się „wyżywać” w swoich umiejętnościach i dążeniach, toteż nauczyciele organizowali mnóstwo wycieczek po Polsce, obozy wędrowne. Zorganizowałem też 3 wakacyjne 2 tygodniowe obozy wędrowne „szlakiem Żeromskiego po Górach Świętokrzyskich”, „Orlich gniazd” oraz w Tatrach i Pieninach. Kolega Waldemar Wółkiewicz przygotował 5 podobnych. Zorganizowaliśmy ponadto wiele spotkań z ciekawymi ludźmi, kilka sesji popularnonaukowych, 2 spotkania z absolwentami PSE, comiesięczne koncerty Filharmonii Narodowej, kilka programów dla potrzeb miasta, powiatu itp. Przez wiele lat byliśmy trzecią szkołą w województwie olsztyńskim. Traktowaliśmy też ojczyznę będącą w niewoli jako własną, dla której trzeba możliwe najbardziej ofiarnie żyć i pracować.

Liceum Ogólnokształcąca i Ekonomiczne
Podane mimowiednie zdarzenia i opinie wskazują ponadto na poziom tamtego wypoczywania i życia codziennego. Pobyt z rodziną w Tarczynach kosztował tyle samo, co w Działdowie. Był we wsi sklep i miał te same ceny, co inne. Można było odpocząć, nie ponosząc dodatkowych kosztów. Na wyjazdy zagraniczne trzeba było mieć dolary i zgodę władz. Bodajże w 1952 r. pozwolono na wyjazd z Polski na Zachód 52 osobom. Decyzje strategiczne wobec Polski zapadały w Moskwie. Żyliśmy bardzo biednie. Przedsiębiorstwa prywatne zostały zlikwidowane, państwowe pracowały na pół gwizdka. Mimo to Polacy bronili się, także polskie szkoły przed sowietyzacją.
Po rozdzielenie w 1975 r. LE od LO powstały 2 dyrekcje, mimo to współpracowaliśmy z sobą w dalszym ciągu bez żadnych zgrzytów. Nauczyciele obu szkół bez żadnych przeszkód mogli korzystać z pomocy naukowych należących do obu placówek oświatowych. Z budżetu LE wspierałem też finansowo rozbudowę Tarczyn.

Romantyk w kapeluszu pozytywisty
W opisywanych naturalnie pobieżnie 22 latach kierowania szkołą przez kolegę Zygmunta Grajkowskiego nie znaliśmy pojęcia: płatne korepetycje. Jeden przypadek diabli nam nadali, ale w krótkim czasie został zlikwidowany. To, co robili nauczyciele na lekcjach wystarczyło, by okresami 83 proc. absolwentów dostawała się na studia. Wskaźnik ten obniżali nam chłopcy, którzy wybierali szkoły wojskowe, bo one nie miały statusu szkół wyższych. Ceniliśmy wówczas przysłowie sugerujące, że kto ma sumienie w duszy, ten cudzego nie ruszy. Miał je i nie ruszył. Oraz patriotyzm, również ten, który popularyzował patron LO, pisząc, że miłość ta, nie socjalistyczna, robotniczo-chłopska, leninowska, ale normalna „leży pod sercem jak żmija, co czasami płacze, czasami uderza pięścią miedzianą, a zawsze żyje, zawsze idzie we krwi, jak zegar puszczony w ruch przez Boga”. Nazywał się też romantykiem w kapeluszu pozytywisty, popularyzował idee pracy organicznej i pracy u podstaw w sposób zbliżony nieco do sugestii romantyków polskich. Podobne poglądy traktowaliśmy jak własne. Zorganizował też dwa zjazdy absolwentów. Pierwszy odbyły się w 1974 roku.

Rondo czeka na patrona
Podane pobieżnie przykłady i opinie wskazują ponadto na kolosalne zmiany, jakie zaszły w Polsce w czasie minionych 72 lat. Pokazują, gdzie byliśmy, a gdzie jesteśmy. Kolega Zygmunt Grajkowski był 2 lata straszy ode mnie, ale gdyby się przebudził, nie poznałby swojego miasta, ani małej i dużej ojczyzny, mnóstwa przedsiębiorstw prywatnych, samorządów, których nie było, rozwoju szkolnictwa, budownictwa, miejsca Polski w cywilizowanym świecie, poziomu automatyzacji i cyfryzacji itp. W stosunkowo krótkim czasie nastąpiły w naszym kraju zmiany przeogromne. Odzyskanie suwerenności w 1989 r. przyspieszyło jego rozwój. Stało się tak również dlatego, że, jak pouczają powiedzenia konstatujące, że wolność wszystko słodzi, że bez wolności nie ma wesołości, stąd lepsza wolność uboga niż niewola bogata, ale ta tylko wolność jest prawdziwa, która się sprzęga z rozumem, w szczególności wolność bez prawa – szalonych zabawa.
Sądzę, że choćby z podanych powodów Rada Miasta powinna odnieść się pozytywnie do złożonego przez dyrekcję LO wspomnianego wniosku.


Jan Regulski


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5