Czy Bóg nas opuścił. Reminiscencje z wystawy „Młyn i krzyż” Jana Andrzeja Walaska

2017-04-15 13:00:00(ost. akt: 2017-04-15 12:07:56)
Kadr z wystawy Andrzeja Walska

Kadr z wystawy Andrzeja Walska

Autor zdjęcia: archiwum Andrzeja Walska

8 kwietnia, otwarta została w Pracowni Młyn II nowa wystawa Jana Andrzeja Walaska „Młyn i Krzyż”. Właściwie nie jest to „nowa” wystawa, ponieważ jej wernisaż miał miejsce 5 lipca 2013 r. we Fromborku, w dawnej dzwonnicy na Wzgórzu Katedralnym, a nieco później, w styczniu 2014 r. była prezentowana również w Ciechanowie.
W trakcie otwarcia wystawy J. A. Walasek nie ukrywał swojej fascynacji zarówno malarstwem Pietera Breuegla (starszego), jak i reżyserskimi dokonaniami Lecha Majewskiego, czego dowodem było zapropnowanie działdowskim koneserom sztuki cyklu kilkunastu obrazów związanych i z „Drogą krzyżową” (1563) P. Breuegla, i z filmem „The Mill &The Cross” (2011) L. Majewskiego.

Mimo że Jana Andrzeja Walaska przedstawiać działdowiakom nie trzeba, ponieważ jest obecny w życiu kulturalnym naszego miasta od wielu lat, to parę słów nakreślę na jego temat. Urodzony w Mławie. Ukończył studia licencjackie z zakresu wychowania plastycznego w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, a w 2002 r. obronił tytuł magistra na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W latach 1987–1989 pracował jako instruktor plastyki w Miejskim Domu Kultury w Działdowie. Jest członkiem Okręgu Olsztyńskiego Związku Polskich Artystów Plastyków i współzałożycielem Pracowni Malarstwa „Młyn” w Działdowie. Obecnie uczy plastyki w wygasającym Gimnazjum nr 2 z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Królowej Jadwigi w Działdowie. Zajmuje się malarstwem, głównie wykonywanym techniką olejną oraz rysunkiem. To również autor wielu malarskich wystaw krajowych i zagranicznych. W 1998 r. wyróżniony „Katarzynką”, a w 2011 r. medalem „Zasłużony Kulturze–Gloria Artis”.

Wracając do sobotniej wystawy, którą otworzyły specjalnie przygotowane przez artystę fragmenty filmu L. Majewskiego, a doskonale wprowadzające w świat obrazu Bruegla, uzupełnionego epizodami ożywionych przez reżysera na potrzeby filmu dwunastu postaci. Obaj, Bruegel i Majewski, pokazują te specyficzną a zarazem powszechną od zawsze „drogę krzyżową” w postaci koła, jakie zatacza życie, od narodzin po śmierć.
Kadr z wystawy Andrzeja Walska
Patrząc na obraz P. Breuegla „Droga krzyżowa”, który miałem okazję podziwiać w Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu, nieodparcie też rodzi w głowie pogląd, że nasze życie jest tylko objaśnieniem czegoś, co już zostało „zmielone”, (stąd wyeksponowany po lewej stronie obrazu i usytuowany na wzgórzu młyn), przeżyte, a życie wcześniejsze również „mełło”, objaśniało coś, co zostało przeżyte jeszcze wcześniej. Człowiek w danej w chwili rozpamiętuje życie, sam jednak życiem nie jest. Czuje, że mówi, cierpi, działa, ale< rozdzielenia doznaje również w teraźniejszości. Jego ciało i ciała innych ludzi wydają mu się w teraźniejszości czymś bezpośrednim. Wczuwa się w nie, wysłuchuje tętna życia, ale sam tym tętnem nie jest. Mimo to jedność ludzkiego ciała uważa on za coś bezpośredniego, gdy tymczasem jest ona jedynie istnieniem i scaleniem w nim oddzielonych od siebie wspomnień, które złączyły się dopiero w rozmielonej abstrakcji pojedynczej osoby i które w teraźniejszości przeżywają swoją złudną bezpośredniość.

Na obrazie P. Bruegla upadający pod ciężarem krzyża Chrystus jest skryty w tłumie do tego stopnia, że prawie niezauważalny. Może go odnaleźć jednak bez problemu ten, kto naprawdę go szuka, czyli człowiek, mający świadomość własnego krzyża dźwiganego od chwili narodzin po śmierć. Okazuje się jednak, że świadomość dźwigania własnych „krzyży”, jest w ludziach właściwie nieobecna. A przecież wszyscy tworzymy tę „procesję”, niosąc swoje „krzyże” i upadając pośród śmiechu nieświadomej własnych „krzyży” gawiedzi, na co szczególny nacisk położył L. Majewski. Reżyser zauważył, że niepowstrzymany strumień świadomości zachęca człowieka do niedorzecznego entuzjazmowania się tym, co go otacza, do usuwania wręcz każdego przejawu pojawiającej się bezpośredniości, do zamykania się na przeszłość i nieuznawania wielu projekcji przyszłości. Prowadzi to człowieka, w moim mniemaniu, tylko do triumfu śmierci.
Co zatem zaproponował uczestnikom wystawy autor, Jan Andrzej Walasek? A mianowicie to, czego nie dostrzeżemy na obrazie Bruegla i w filmie Majewskiego, czyli oparte o twórczą imaginację obrazy, „kadry”, wynikające z połączenia obu wspomnianych wyżej dzieł. Również nie bez przyczyny artysta otworzył swoją wystawę przed Wielkim Tygodniem. W tych dniach bowiem stoi przed nami Krzyż jako wymowny symbol miłości Boga do ludzkości, a z przeszłości dochodzi do nas krzyk Chrystusa: „Eli Eli lama sabachthani?” (Mt 27, 46; Mk 15, 34). Wszak ten okrzyk cierpienia staje się często wołaniem w bolesnych dla nas sytuacjach życiowych.

Dodatkową atrakcją dla uczestników sobotniej wystawy było obdarowanie przez artystę obrazem posiadacza szczęśliwego losu, Wiesława Rucińskiego z Gródek.


Benedykt Perzyński


eli eli lama sabachthani
(z powodu wystawy „Młyn i Krzyż” J. .A. Walaska)


rozpięty na krzyżu z twego krzyża gwoździami trzema
bokiem przebitym twoim bokiem
i koroną cierniową z twojej korony cierniowej
nakryty

huśtasz się wesoło człowieku na jezusowym
wieszaku
mając do śmierci daleko
ale dziś już bliżej niż wczoraj
bądź pewien że przed zamknięciem
oczu
przynajmniej raz zajęczysz
płaczliwie
eli eli lama sabachthani

oczywiście nie dziś
nie teraz

ale zajęczysz

bądź pewien

(Działdowo, 8 kwietnia 2017 r.)


Benedykt Perzyński
Autor cytatu:


Kadr z wystawy Andrzeja Walska

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ja #2230619 | 81.111.*.* 25 kwi 2017 08:31

    Kochani jednak "da się" zdrowa społeczność odwołała "prawie świętego" wojującego katolika wójta Gietrzwałdu czy działdowianie są głupsi ? Nie, po stokroć NIE potrafimy, da się i damy radę. Powodzenia.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  2. w mieście rzadzą ministranci #2239167 | 94.254.*.* 7 maj 2017 12:41

    Tutaj jest klika o których mało kto wie uszaty gburmi ministrantami i księżmi rozgrywa elektoraty wiedzą jak wspólnie rozgrywać. A DAR życia się sypie i aż trzeszczy od śmitankiwzajemnej adoracji.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. ... #2224200 | 95.160.*.* 16 kwi 2017 08:52

    To nie Bóg nas opuścił. To my Go odrzuciliśmy.Ludzie bardziej umiłowali grzech, niż Boga.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (9)

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5