Tak możesz przejechać Europę!

2018-09-23 15:30:00(ost. akt: 2018-09-23 15:18:59)
Karol Tejs stopem podróżował po Bałkanach

Karol Tejs stopem podróżował po Bałkanach

Kiedy wakacje trwają długo, bo aż 5 miesięcy, kiedy pełnoletność pozwala działać, spełniać marzenia. Wtedy przygoda nie może czekać! O swojej wyprawie opowiedział nam Karol Tejs, tegoroczny maturzysta. Bałkany należały do niego.
- Od dzieciństwa lubiłem słuchać, czytać o podróżach. Na Facebooku śledziłem relacje ludzi z autostopowych podróży. W pewnym momencie stwierdziłem: ile można tylko czytać? Czemu samemu nie spróbować? - mówi Karol Tejs.
Co prawda, nie od razu taka wyprawa była możliwa. Szkoła, wiele obowiązków, przygotowania do egzaminu dojrzałości, kwestia pieniędzy oraz wiele mniejszych i większych przeciwności. Ale kiedy osiąga się już pełnoletność i można być całkowicie odpowiedzialnym za samego siebie, a matura jest już wspomnieniem... Młody człowiek idzie do pracy, by w pocie czoła zdobyć fundusze na upragnioną podróż. W między czasie doświadczeni globtroterzy jednogłośnie doradzają Bałkany - niedrogie, bogate w warte do odwiedzenia miejsca, na każdym kroku ludzie, służący pomocą oraz otwarci na autostopowiczów.

Kierunek jest już obrany, sposób również. Pozostaje tylko ubezpieczyć się, poinformować najbliższych i zapewnić, że wróci się całym i zdrowym oraz zadbać o odpowiedniego towarzysza wycieczki.
- Na wyprawę umówiłem się z Karoliną, znajomą z Olsztyna, która również bardzo lubi podróżować, a dodatkowo jest doświadczona - podróżowała już autostopem, chociażby po Włoszech czy Holandii. Razem ustaliliśmy że jedziemy od razu po Woodstocku i mniej więcej wybraliśmy kraje, które chcemy odwiedzić - wspomina Karol.
Tydzień po festiwalu, osiemnastolatek oraz jego koleżanka wyruszają na wyprawę, startując z Kostrzyna nad Odrą. Pięć osób w małym samochodzie i 50- litrowe plecaki. Tak wyglądają pierwsze kilometry jazdy autostopem. Potem noc w Sosnowcu, szybki prysznic, kilka kiwnięć kciukiem i Jaworzynka. Z tej miejscowości Karol i Karolina pieszo udają się na trójstyk granic: Polski, Czech i Słowacji. Per pedes przez Słowację?
- O ile w Polsce i Czechach przemierzaliśmy ładne drogi, tak na Słowacji był tylko zarwany most. Wycieńczeni przechodzeniem przez różne pagórki, rzeki i kamienie-dotarliśmy do autostrady, gdzie przez nieporozumienie pojechaliśmy dwoma różnymi samochodami do dwóch różnych wiosek. Pół dnia zajęło nam odnalezienie się, po czym stopowaliśmy, stopowaliśmy i dojechaliśmy do pierwszego większego miasta. W drodze na wylotówkę zastaliśmy dzieci szalejące przy ognisku... w środku dzielnicy! oraz dziury w drogach, łatane oponami. Motywacja aby ruszyć dalej sięgnęła zenitu - opowiada dalej nasz rozmówca.

Jakim szczęściem jest spotkać polską rodzinę i to taką, która zawiezie naszych autostopowiczów aż za Bratysławę. Niestety, nie zawsze wiatr w żagle, bo czasem w oczy. Na następną okazję młodzi ludzie muszą czekać do 7.00 rano, przez całą noc nie zmrużywszy oka. Razem z życzliwym Słowakiem jadą na Węgry. Stamtąd na Słowenię, gdzie znów czekają problemy ze znalezieniem transportu. Jednak w końcu pojawia się serdeczna pani, która oprócz tego, że podwozi Karola i Karolinę do miasta, to jeszcze negocjuje dla nich niższą cenę w hotelu. To dopiero miłe doświadczenie! Następnego dnia autostopowicze odwiedzają Chorwację oraz zmieniają środek transportu. Nocnym pociągiem udają się do Splitu, gdzie przede wszystkim odpoczywają nad morzem. Następny cel to Bośnia, głównie wodospady Kravica i miasto Mostar.
- Zespół wodospadów to bardzo reprezentatywne miejsce, ale dużo turystów.Spędziliśmy tam 3 godziny. W Mostarze byliśmy na starym moście, przeszliśmy się starówką, zjedliśmy figę z drzewa i arbuza z lokalnego targu. Potem pojechaliśmy nad rzeczkę niedaleko Mostaru, którą polecił nam kierowca jednego z samochodów. Spędziliśmy tam prawie cały dzień - woda czysta, mało ludzi, spokój i relaks - kontynuuje Karol.
Przyszedł czas na Czarnogórę, ale podróżnicy nie goszczą w niej długo. Nie mogą doczekać się Albanii.
- Albania... Najpiękniejszy kraj w jakim byłem - tanio, wszyscy uprzejmi, nie ma tu tak wielu turystów jak w Czarnogórze czy Chorwacji. Naprawdę piękne widoki. Byliśmy w Tiranie, Szkodrze i Orikum, gdzie spaliśmy na plaży koło bazy wojskowej-całą noc budziły nas pochodzące stamtąd dźwięki - opisuje z uśmiechem osiemnastolatek. Następny kraj to Kosowo. Stolica Prisztina, a w niej Sanktuarium Niedźwiedzi. Swój dom mają tam zwierzęta z całego kraju, które dotknięte są chorobami i niepełnosprawnością.
- W Kosowie najmilej wspominam stopa, bo tam, jak wyciągnęliśmy kciuka to zatrzymywały się 3 auta na raz. Po Kosowie była Macedonia. Akurat trafiliśmy na święto muzułmańskie, w którym bogaci oddają biednym barany i owce, więc cała stolica wyglądała jak jedno wielkie pastwisko wśród bloków. Następnie pojechaliśmy do Serbii. Tam, w okolicach Belgradu pewien miły Serb zaproponował nam nockę u siebie w domu, oczywiście za darmo. A my, może naiwnie-skorzystaliśmy. Nie żałujemy! Chyba jedynie tego,że nie mieliśmy żadnego prezentu za okazaną gościnność- opisuje swoją podróż Karol Tejs.
Na granicy serbsko-węgierskiej nasi autostopowicze spotykają wracającą z wakacji polską rodzinę. Jadą z nią do Łodzi i właściwie tak kończy się przygoda, a zaczynają piękne wspomnienia. Karolowi oraz jego Mamie dziękuję za podzielenie się z nami tą historią. I niech autostop inspiracji rusza w świat!


(Natalia Walczyk)



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5