„La blanca” - kokaina czyli biała śmierć

2018-10-16 09:00:00(ost. akt: 2018-10-15 20:59:24)
„La blanca” - tak nazywa się potocznie kokainę w dżungli, może zabić każdego z nas.

„La blanca” - tak nazywa się potocznie kokainę w dżungli, może zabić każdego z nas.

Autor zdjęcia: Paweł Stanios

Korespondencja z Peru. Cały świat dotknięty jest problemem narkotyków. Narkotyki docierają wszędzie tam, gdzie są ludzie. Jak powstają i skąd się biorą? I jak to jest że docierają do każdego zakątka świata? Odpowiedź w tym artykule.
Liście koki, a kokaina.Najpierw trzeba zacząć od tego, że same liście koki to nie narkotyki.
Mieszkańcy Ameryki Południowej traktują liście koki jako bogate źródło składników odżywczych oraz substancję, która poprawia samopoczucie. Po kokę sięgają zwłaszcza mieszkańcy krajów andyjskich, którzy żyją w niesprzyjającym, wysokogórskim klimacie, gdzie jest mała ilość tlenu w powietrzu. Żucie liści koki lub picie mate de coca, czyli herbaty ze świeżych liści koki, rozrzedza krew, co jest niezbędne do życia w takich warunkach. Warto wiedzieć, że La Paz, czyli stolica jednego z krajów andyjskich - Boliwii, leży na wysokości ponad 4000 metrów.
W każdym liściu koki znajduje się 1-2% kokainy. Jak zatem wydobyć ten narkotyk?

Proces wytwarzania kokainy. Na początku, aby zacząć uprawę plantacji roślin koki, trzeba odpowiednio przygotować teren. Pracę oczyszczania podłoża z chwastów, innych niepotrzebnych roślin rozpoczynamy w styczniu. Następnie w kwietniu i maju zaczyna się okres siania rośliny koki. W grudniu następuje czas zbierania liści koki. Przez ten czas trzeba dokładnie pielęgnować rośliny, robić fumigację odpowiednimi środkami chemicznymi, aby żadne szkodniki nie zjadły roślin.
Zebrane liście koki przez trzy dni moczone są w wodzie z solą. Następnie przez kolejne trzy dni do soku, które wydają liście koki dodaje się paliwo, cement i kwas murowy. Te składniki powodują że sok z liści koki gęstnieje. Ostatni proces to sok już bardzo gęsty gotuje się przez dwie godziny, aż zostaje biały proszek, tzw. pasta koki. Jest to już narkotyk- kokaina. W takim skrócie można opisać to, jak powstaje kokaina.
Cała uprawa odbywa się gdzieś w dżungli, w miejscu niedostępnym dla policji. Czasami trzeba iść kilka godzin przez dżunglę, aby dotrzeć do plantacji koki. Wszystko jest objęte tajemnicą. Tylko wtajemniczone osoby wiedzą, jak tam dotrzeć.

Ile można zarobić?Narkotyki to bardzo niebezpieczny interes,ale bardzo opłacalny. Ludzie ryzykują własnym życiem, aby zarobić jak najwięcej na sprzedaży narkotyków. Z jednego hektara plantacji rośliny koki można wyprodukować ok. 6 kilogramów czystej kokainy. Jeden kilogram kokainy to cena 800 dolarów w peruwiańskiej dżungli. Wiadomo, że cena wzrośnie, jeśli narkotyki są sprzedane za granicą. Ten sam kilogram narkotyków w Europie może kosztować kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Osoby które są zatrudnione na plantacji koki, w ciągu roku mogą zarobić ok. 7000 dolarów. Osoby, które są przemytnikami, też mają swoją działkę. Wiadomo, że plantacje są duże po 10-20 hektarów i wtedy można sobie wyobrazić jakie ogromne są pieniądze ze sprzedaży kokainy.

Kokaina i marihuana - interes Peru. Pewnego dnia w małej miejscowości w dżungli komendant policji odkrył, że każdego dnia małą awionetką narkotyki są wywożone do dużego miasta. Policjant postanowił zburzyć pas startowy. Po krótkim czasie zadzwonił ktoś z Limy i powiedział komendantowi policji, że należy odbudować pas startowy. Ta krótka historia przedstawia, że wszyscy w kraju mają korzyści ze sprzedaży narkotyków. Korupcja pomaga w rozwijaniu handlu narkotykami. Przemytnik zatrzymany przez policję, wie że musi zapłacić, aby policja przepuściła go dalej z towarem. Cena łapówki jest rożna. Pewien człowiek za 50 kilogramów kokainy musiał zapłacić 2000 dolarów, co jest kroplą w morzu. Cena całego towaru jest o wiele większa. W strefie przygranicznej mnóstwo Kolumbijczyków przyjeżdża do Peru, aby trudnić się uprawą roślin koki. Dlaczego? Ponieważ w Kolumbii uprawa roślin koki jest zabroniona, a w Peru nie.
W małym miasteczku Caballococha, blisko granicy Peru z Kolumbią narkotyki są na wyciągnięcie ręki. Można powiedzieć, że marihuana jest tak dostępna jak piwo w Polsce. Koszt jednej działki wynosi 5 soli ( 6zł ).

Ludzie wiedzą gdzie sprzedawana jest trawka, nie ma problemu z dostępem. Smutne jest to, że policja też wie, ale nic z tym nie robi. Wynika to z tego, że wszystko jest opłacone, a czasami ze strachu, że coś złego może spotkać ich rodziny. Dlatego też lepiej jest nie wychylać się.
Zastanawiam się, czy problem kokainy i marihuany zniknie kiedyś w Peru? Myślę, że jest to niemożliwe. Liście koki zmieniły świat, za pomocą ludzkich rąk stały się śmiertelnym narkotykiem. Nie wystarczy spalić plantacje marihuany czy koki. Ludzie potrzebują alternatywy w zamian.Potrzebują mieć stałą pracę w dżungli. Jeśli jej nie mają, to szukają łatwego zarobku przy pracy z narkotykami. Zapotrzebowanie jest ogromne, ludzie się uzależniają, nie mogą żyć i normalnie funkcjonować bez narkotyków. Gdyby nie było konsumentów, nie byłoby zapotrzebowania na narkotyki.
Jak zatem bronić się przed narkotykami? Najlepszym rozwiązaniem jest po prostu nie wchodzić w narkotyki.
„La blanca” - tak nazywa się potocznie kokainę w dżungli, może zabić każdego z nas. Lepiej nie sięgać po nią.


(Paweł Stanios)
pablo.caballococha@gmail.com
Instagram: okodzungli

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5