Breakdance na koreańskim weselu

2018-11-18 12:00:00(ost. akt: 2018-11-15 14:19:25)
Mateusz Gradowski w podróży jest już cały rok

Mateusz Gradowski w podróży jest już cały rok

Pomiędzy tradycyjnym, koreańskim weselem, spotkałem kilka osób z miasta rodzinnego, które przybyły na ceremonię, więc serducho się radowało. Mega fajna impreza, podczas której dałem pokaz breakdance z ziomkami poznanymi na miejscu.
Mój serdeczny ziomek, Paweł, którego pozdrawiam serdecznie, bierze ślub z Koreanką.Proste, że wbijam!
Korea to sieka. Zaraz po Egipcie jest kolejnym krajem, który jest mega interesujący. Ta kultura, język, rzeczy, które znamy z filmów, i które myślimy, że znamy… I tak – wydają się wstydliwi. Zwłaszcza dziewczyny. Beka czasami. Nawet odnoszę wrażenie, że niekiedy wstydzą się śmiać haha Jak już to robią, to często zakrywają usta, jakby dopiero co wypadła im resztka mielonego z obiadu, a one się zawstydziły haha
Z drugiej jednak strony, koreański, jako język, jest donośny. Na tyle, że często mam wrażenie, że ludzie kłócą się ze sobą. Często konwersacja kończy się śmiechem, co rozwiewa moje wątpliwości, ale nie zmienia to faktu, że Koreańczycy są raczej stanowczym narodem. Donośny wydźwięk wymowy nadaje temu charakter. Ciekawe doświadczenie.
No ale co ja tu teraz robię? Widzisz, tak wyszło, że zaraz po weselu nie stać mnie było na kontynuowanie podróży gdziekolwiek. Utknąłem bez pieniędzy na wylot z kraju. O tyle dobrze, że Polacy mogą swobodnie wjechać do Korei Południowej bez wizy na 3 miesiące. Sporo czasu, aby coś wymyślić.
Co więc zrobiłem?

Na początku, od razu po weselu, oczywiście załapałem się na wolontariat w hostelu, gdzie codziennie pomagałem w sprzątaniu, w zamian za co miałem darmowe spanie i jakieś jedzenie. Ale szybciutko po tym udało mi się nawiązać kontakt z tutejszą agencją pracy, która zaczęła mnie praktycznie każdego dnia rzucać w inne miejsce. W sensie mam stałe miejsce do spania, ale czasami wstaję rano i nie wiem gdzie, ani co będę robił. Średniawka z jednej strony, ale z drugiej spoko, bo nie ma rutyny haha Każdy dzień zaczyna się pełnią ekscytacji, bo nie wiem co, gdzie, ani jak.
Zdecydowaną większość czasu jednak pracuję na kutrach rybackich przy połowach małż, czy innych uchowców morskich i wodorostów, których używa się do robienia sushi.
Uchowiec morski, Wodorosty, które potem są suszone, czy co tam i używane do sklejenia ryżu, czyli sushi. Ale również pakowane w paczki i sprzedawane, jak wafelki, czy inne ciastka czekoladowe. To taka przekąska, ludzie się tym jarają.
Łooo! Mega ciekawe doświadczenie, serio. Ciężka, fizyczna praca, ale jaram się tym doświadczeniem. Każdego dnia budzik mam na 4:20-4:30 rano, a do domu wracam o 18:00, ale… Dobra kasa, jedzenie darmowe na pokładzie w ciągu dnia… Nic, tylko odkładać pieniądze. Zostaję na 2 miesiące. Wiza wygasa mi… 24. grudnia, w święta, ahhh! Do tego czasu będę musiał opuścić kraj i wybyć… Gdzieś : )

(Mateusz Gradowski)

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5