Nie wstydźmy się siebie, Kubusiu

2019-05-19 16:00:00(ost. akt: 2019-05-17 22:06:51)
Jedenastoletni Kuba myślał, że koresponduje z chorym na raka chłopcem. Po drugiej stronie komputera siedział jednak dorosły mężczyzna z Olsztyna. Wysyłał sprośne wiadomości. Mama Kuby zachowała czujność.
Paweł bardzo chciał zobaczyć Kubę w rajstopach. To była ta czerwona lampka, ściśnięcie w gardle, że coś jednak jest nie tak. Ale wcześniej ciekawiło go jaki Kuba ma kolor kurtki, czapki i ile czasu zajmuje mu droga do szkoły. Sam był daleko, mieszkał w Londynie, bardzo chorował. A to chemioterapia, a to uciążliwe kroplówki. Dlatego szukał przyjaciela do rozmów przed Messenger (komunikator internetowy stworzony przez Facebooka - red.).

Kuba, dobrze wychowany 11-latek odpisywał na wiadomości chorego chłopca. Dostawał od niego zdjęcia: umęczona cierpieniem twarz, łysa, obolała głowa, smutne oczy. To był grudzień 2018.

Kuba podzielił się z mamą, że pisze do niego chory na raka chłopiec z Londynu. Z mamą mają świetny kontakt, ciepłą relację. Pani Magda, mama chłopca, nie widziała w tym nic niestosownego. Kuba jest dobrym, szczerym chłopcem. Pani Magda pozwoliła mu założyć Facebooka, żeby miał Messengera. Jak mówi, nie wiedziała wtedy, że Messenger może funkcjonować bez Facebooka. Dzięki Messengerowi, Kuba mógł się kontaktować z kolegami i koleżankami z klasy, wymieniać się wiadomościami z lekcji.

Miał dwie swoje ulubione gry i profilowe zdjęcie. Uśmiechnięty, sympatyczny chłopiec z włosami zaczesanymi do góry.
— Pierwsze spostrzeżenie kiedy syn mi opowiedział o tych wiadomościach? Biedne dziecko, to z Londynu. Jak Kuba chce, niech z nim pisze — opowiada pani Magda. — Paweł wypytywał mojego syna o części garderoby. Mówił, żeby mój syn dbał o siebie, żeby nie zachorował na raka. Pomyślałam, że może rzeczywiście, dzieciak jest przewrażliwiony.

A potem Kuba dostał prośbę o przesłanie swojego zdjęcia w rajstopach. Pani Magda chwyciła za telefon syna. — Po sposobie pisania od razu zauważyłam, że pisze to dorosła osoba — wspomina. — Że to nie żaden Paweł. Padały słowa na przykład: „Uświadom sobie, że musisz mnie słuchać”. Były też dialogi o Bogu. Cieszyłam się, że Kuba nie zdążył z nim wejść w głębszą relację.

Pierwsza myśl? Pani Magda chciała poprosić syna, żeby ten zablokował tego Pawła. Albo żeby skasował profil. Ale postanowiła podjąć grę. Zaczęła odpisywać za Kubę. „Mam czerwone, żółte, zielone i niebieskie rajstopy” — napisała w imieniu syna. Odpowiedź przyszła szybko: „Żartowniś z ciebie Kubusiu. A znasz takie strony jak.. .” ( tu padły nazwy stron pornograficznych - red.)
W tym momencie pani Magda przestała pisać i skontaktowała się z policją. To było na początku grudnia. Napisała też do Łowcy Pedofilów, Krzysztofa Dymkowskiego. — Potrzebowałam pomocy, wsparcia — opowiada. — Dymkowski powiedział, że natychmiast się tym zajmie.

Pani Magda postanowiła cały czas podtrzymywać kontakt z mężczyzną, przedstawiającym się jako Paweł, chory na raka chłopiec. — To było bardzo trudne, bo musiałam wejść w relację tak, żeby ten kontakt się nie urwał, ale jednocześnie pisać w taki sposób, żeby ten człowiek nic ode mnie nie dostał— wyznaje.

Mężczyzna nazywał Kubę „przyjacielem i braciszkiem”. „Przyślij mi zdjęcie w majteczkach” prosił. Albo „Stań przed lustrem tak, żebym widział twoją całą sylwetkę”.

Policja treści przesyłane do Kuby zakwalifikowała jako przestępstwo. Sprawa trafiła do działu walki z przestępczością. — Wtedy czułam się zaopiekowana przez policję. Jednocześnie cały czas miałam kontakt z mężczyzną. Wypytywał, kiedy Kuba jedzie do szkoły, o której wróci. On szacował czas, ile zajmuje mu droga! Kiedy nie odpisywałam, wpadał w irytację. „Kuba, o której kończysz, bo cię uduszę”, pisał. — opowiada pani Magda.

Mężczyzna zaczął kierować do Kuby dziwne prośby. Prosił, żeby ten siusiał na siedząco i nosił szerokie spodnie. Kiedy pani Magda w imieniu Kuby wyrażała sprzeciw, mężczyzna mówił o grzechu. Pani Magda znalazła na Facebooku 14 chłopców z całej Polski, którzy przyjęli zaproszenie od mężczyzny.
— Byłam przerażona — wspomina. — Cały czas nurtowało mnie skąd ten człowiek ma zdjęcia tego chorego chłopca, którymi się posługuje. Jednocześnie napływały kolejne wiadomości. Mężczyzna popadał z jednej skrajności w skrajność. Wykazywał się troską, był mentorem a potem nagle wchodził w rolę nastolatka. Przeklinał, irytował się. " Ty gówniarzu masz mnie słuchać", pisał będąc pewien, że cały czas po drugiej stronie ekranu jest Kuba.

Jednocześnie pani Magda szukała w internecie zdjęć chorego chłopca. Pewnego dnia mężczyzna przysłał zdjęcie czarno- białe. — Wtedy moja córka zasugerowała, że to może być zdjęcia zmarłego dziecka. I tak odkryłam, że mężczyzna, który wymyślił sobie imię Paweł, podaje się za zmarłego na raka Karolka!

Pani Magda chciała natychmiast zawiadomić mamę zmarłego Karolka, że mężczyzna wykorzystuje jego wizerunek. Bała się. — Ale kiedy w internecie obejrzałam pogrzeb Karolka, serce mi pękło — opowiada. — Pomyślałam, że ta matka ma prawo wiedzieć. Zadzwoniłam do niej i wszystko opowiedziałam. Płakałyśmy obie. Poprosiłam ją, żeby zgłosiła sprawę na policję.
Policjant ostrzegał panią Magdę, że mężczyzna nie wytrzyma, wkrótce pęknie. Że nie wystarczą mu tylko rajstopy. Rzeczywiście, zaczęły napływać coraz ostrzejsze wiadomości. „Nie wstydźmy się siebie, Kubusiu. Ja też jestem w majteczkach. U mnie też coś widać", „Weź siusiaka w rękę. I powoli góra, dół.” , „Spodnie ściągnij do kolan. Już?”. Zaczął uczyć chłopca masturbacji, zaczął podsyłać zdjęcia nagich kobiet i linki do stron pornograficznych. Pani Magda nadal odpisywała na wiadomości, żeby podtrzymać konwersację. A potem szła do toalety wymiotować.

Czuła się wyczerpana. Od policjantów miała usłyszeć: „To niech pani to zostawi.” A ona się bala. Mężczyzna wiedział, gdzie Kuba chodzi do szkoły, jak wygląda.
Potrzebowała ochrony dla syna. — Odwodzono mnie od tego — opowiada. Skarży się na opieszałość policji. — Prokurator dopiero przy mnie zaczął się zapoznawać z aktami sprawy. Bywało tak, że nikt nic nie wiedział, że odsyłano mnie od jednej do drugiej osoby. Od niektórych osób czułam niechęć. A ja nie byłam natarczywa, ja chciałam tylko wiedzieć, kim jest mężczyzna, który okazał się pedofilem i znalazł mojego syna!

Kubę przesłuchano w obecności biegłego psychologa. — Wypadł świetnie. Nie miał skłonności do konfabulacji. Powiedziano, że jest spontaniczny, że ma jasny intelekt — opowiada pani Magda.
Między 14 a 16 stycznia mężczyzna prowadził już coraz rzadszą konwersację. Coraz częściej był niedostępny. Napisał „Ja i tak za trzy miesiące umrę”. — Karolek zmarł w kwietniu... Może ten mężczyzna planował zniszczyć tę tożsamość i stworzyć nową? — przypuszcza pani Magda.
Wtedy policja przeszukiwała jego mieszkanie. Mężczyzna przedstawiający się jako Paweł, mieszka w Olsztynie. Zabezpieczono sprzęt komputerowy i telefony. Sprawa została przekazana prokuraturze w Olsztynie. — Dlaczego to trwa tak długo? Boję się, że sprawa ostanie zamieciona pod dywan — niepokoi się pani Magda.

Swojemu synowi mówi: „Jesteś bohaterem, dlatego że powiedziałeś o tym. Być możne uchroniłeś inne dzieci.” Zauważyła, że dzieci bardzo szybko wchodzą w relację w sieci z obcymi. Zgadzają się pisać z kimś obcym. Jej syn stał się po tym zdarzeniu ostrożniejszy. I ostrzega kolegów.
Mama chłopca poinformowała o sprawie szkołę, dyrekcję, nauczycieli. W szkole przeprowadziła pogadankę o bezpieczeństwie w sieci.
Zanim pani Magda zgłosiła się do naszej redakcji, skontaktowała się z redakcją „Uwagi!", programu telewizyjnego. We wtorek TVN wyemitował odcinek pt. „Dorosły w sieci podszywał się za chorego na raka 11-latka”.

— Jakim trzeba być człowiekiem, żeby wykorzystać zdjęcia zmarłego chłopca? Żeby posługiwać się wizerunkiem dziecka, które tyle wycierpiało, które umierało w męczarniach. A wcześniej jeszcze, kiedy żył, kontaktować się z jego mamą i obiecywać pomoc, zakup pampersów? — jej głos drży. I dodaje: — Chcę doprowadzić sprawę do końca. Zrobię wszystko, żeby się udało. Wierzę w siłę mediów!

Krzysztof Stodolny, rzecznik prasowy Prokuratory Okręgowej w Olsztynie w rozmowie z nami przekazał, że sprawa trafiła do Prokuratory Rejonowej Olsztyn-Południe.

— Prokuratura ta nadzoruje postępowanie w sprawie zaistniałego w okresie od 5.12.2018 roku do 6.01.2019 roku za pośrednictwem komunikatora internetowego Messenger składania osobie małoletniej poniżej lat 15 propozycji obcowania płciowego tj. o przestępstwo z art. 13 § lkk w zw. z art. 200a§ lkk.
Postępowanie to przejęto w dniu 25.03.2019 r. z Prokuratury Rejonowej w Koszalinie. W sprawie aktualnie trwa uzupełnianie materiału dowodowego. Nikomu dotychczas nie przedstawiono zarzutów — czytamy w odpowiedzi.

Aleksandra Tchórzewska


Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Loko #2740324 | 37.248.*.* 30 maj 2019 09:44

    Pewnie babe krecil ten zbok Chlopa nie ma i szukala wrazen ze zbokiem

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Bady #2740320 | 37.248.*.* 30 maj 2019 09:41

    Hhhhh

    odpowiedz na ten komentarz

  3. olsztynianin #2737884 | 83.9.*.* 24 maj 2019 22:48

    Wielkie brawa dla tej Pani że potrafiła doprowadzić sprawę do końca i postawić tego pedofila przed oblicze Temidy! Oby więcej było takich rodziców a pozbędziemy się tych chorych ludzi.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5