Uwięzieni w dworcowej windzie

2019-06-01 16:00:00(ost. akt: 2019-05-30 14:50:25)

Autor zdjęcia: Zuzanna Leszczyńska

Do naszej redakcji zgłosiła się Kadrija Płocharska- mieszkanka Lidzbarka Welskiego. — Spędziliśmy prawie 1,5 godziny zamknięci w windzie na dworcu w Działdowie. To był horror. Pomoc jechała do nas aż z Olsztyna — mówi kobieta.
Kadrija Płocharska ma niepełnosprawnego syna. — Syn posiada pierwszą grupę inwalidzką. Studiuje w Warszawie, dlatego wraz z mężem przywieźliśmy go na dworzec. Syn o 14:40 wsiadł do pociągu, a my udaliśmy się do winy — wspomina kobieta. Jak zaznacza, sama jest po 17 chemioterapiach po przebytej chorobie nowotworowej.

— Miewam zawroty głowy i po chemii jestem osłabiona. Dlatego nie schodziłam schodami, tylko postanowiłam zjechać windą. Kiedy weszliśmy do środka, nacisnęłam guzik, drzwi się zacięły i pokazało awarię windy. Próbowaliśmy otworzyć drzwi. Bezskutecznie. Zadzwoniliśmy pod numer alarmowy. Okazało się, że połączyliśmy się z Olsztynem. Pomoc jechała do nas prawie 1,5 godziny — mówi kobieta.

Dodaje, że cały czas mijali ich ludzie, którzy tylko bezradnie rozkładali ręce. — Przez szybę rozmawiał z nami też pan z kolei. To był dla nas ogromny stres. Byłam w szoku, że nie ma na miejscu nikogo, kto mógłby nam pomóc. Pomyślałam o matkach z niemowlakami i wózkami, albo o tym, że w takiej windzie mogłoby zaciąć się kilkuletnie dziecko i siedzieć tyle czasu, jak w więzieniu. Jestem oburzona, że na miejscu nie ma nikogo, kto w razie awarii mógłby pomóc w takich sytuacjach — mówi kobieta.

Zaznacza, że od pracownika kolei wie, że to nie pierwsze tego typu zdarzenie. — Ja natomiast byłam uwięziona w windzie pierwszy raz. Nie ma awaryjnego otwierania drzwi. Pomoc jedzie z Olsztyna, nie daj Boże po drodze coś może się stać albo są w korki i jak długo taki więzień ma czekać? — pyta kobieta.

Daniel Bartczak- współwłaściciel firmy Warmlift potwierdza, że taka sytuacja miała miejsce, jednak podkreśla, że pomoc dojechała do osób zamkniętych w windzie w przeciągu 1:05 h. — Zgodnie z umową, którą mamy zawartą z PKP przy zdarzeniach awaryjnych mamy godzinę na dojazd. Nasi pracownicy spóźnili się jedynie 4-5 minut. Miała na to wpływ aktualna sytuacja na drodze — wyjaśnia właściciel. Dodaje, że jest możliwość, by firma przeszkoliła wyznaczonego przez PKP pracownika, jednak taka propozycja musiałaby wyjść ze strony kolei. Jednakże każda osoba przeszkolona podczas uwalniania osób ponosi pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo swoje i osoby uwalnianej. Najlepiej, aby te czynności wykonywał konserwator.

— Obsługujemy windy praktycznie w całym województwie i przynajmniej kilka razy w tygodniu wyjeżdżamy do tego typu zdarzeń. Windy najczęściej psują się "na życzenie" ludzi. Wpływ na awarie ma np. skakanie w windzie, przejazd zbyt dużą liczbą osób, dewastacja urządzenia. Dlatego osoby, które poruszają się samodzielnie i mają choroby związane z przebywaniem w ciasnym pomieszczeniu, nie powinny korzystać z takich urządzeń. To tylko urządzenie, zawsze może zdarzyć się awaria. Nigdy nie wiemy też czy osoba, która jechała przed nami nie dokonała zniszczenia — zaznacza Daniel Bartczak.

Każde urządzenie podlega pod Urząd Dozoru Technicznego. Każdy dźwig co 30 dni musi mieć przeprowadzony przegląd konserwacyjny. Dodatkowo co 12 miesięcy każdy dźwig osobowy sprawdza Urząd Dozoru Technicznego. Zatem wszystkie urządzenia są sprawdzane pod względem bezpieczeństwa zarówno przez nas jako firmę konserwującą, jak i jednostki nadrzędne, dlatego korzystanie z tych urządzeń jest w pełni bezpieczne. Firma Warmlift pracuje całą dobę, 7 dni w tygodniu, z niedzielą i świętami włącznie.

— Jednak w sytuacji awarii dojeżdżamy z Olsztyna. Nie mamy pojazdów uprzywilejowanych, tym samym musimy stosować się do przepisów obowiązujących w ruchu drogowym. W takich sytuacjach można wezwać też straż pożarną, która zjawi się szybciej od nas — dodaje Daniel Bartczak.

Zwróciliśmy się do PKP z pytaniem, czy w związku z zaistniała sytuacją, spółka planuje wyszkolenie osoby "na miejscu" do interwencji w tego typu sytuacjach. Otrzymaną odpowiedź opublikujemy na łamach gazety,

zl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5