Każde zawody to jak walka z samym sobą

2019-10-24 19:00:00(ost. akt: 2019-10-20 15:47:36)
Mateusz Ratkowski trenuje siłowo już 7 lat. Od 2 lat zajmuje się trójbojem siłowym. Choć ma na swoim koncie sukcesy sportowe, nie spoczywa na laurach. Cały czas stawia przed sobą kolejne cele i cierpliwie dąży do ich realizacji.
Sporty siłowe wymagają determinacji i systematyczności. Na efekty trzeba sobie zapracować. O treningach, sukcesach i sportowych marzeniach rozmawiałam z Mateuszem Ratkowskim – mieszkańcem Płośnicy, zawodnikiem trójboju siłowego.

Trójbój siłowy nie jest powszechnie znanym sportem. Na czym polega ta dyscyplina?

Trójbój jest sportem siłowym często błędnie mylonym z podnoszeniem ciężarów lub kulturystyką, która jest dyscypliną skupiającą się na naszej budowie ciała, sylwetce, co w trójboju nie ma żadnego znaczenia. Trójbój skupia się na sile statycznej, w przeciwieństwie do dwuboju, który jest sportem bardzo dynamicznym. Naszym zadaniem jest podniesienie jak największej liczby kilogramów, nieważne w jakim stylu. Ważne jest to, że po prostu podnieśliśmy. Trójbój składa się z 3 ćwiczeń, 3 bojów, czyli: przysiad (ze sztangą na plecach), wyciskanie leżąc (na ławce), martwy ciąg (czyli podniesienie ciężaru z ziemi do momentu kiedy nasze plecy i kolana są wyprostowane). Na każdy bój składają się 3 podejścia. Z każdego boju wybieramy najwyższe udane podejście i z tego składa się tzw. total, czyli łączny wynik, z którego później jest wyłaniany najsilniejszy zawodnik.

Kiedy zacząłeś trenować trójbój siłowy?

Stricte trójbój trenuję około 2 lat. Wcześniej 5 lat trenowałem z ciężarami, ale nie było to ukierunkowane pod trójbój. Po raz pierwszy w zawodach w trójboju siłowym wystartowałem w kwietniu 2018 r. Były to zawody organizowane w Działdowie. Po tym starcie tak naprawdę zacząłem rozmyślać nad czymś poważniejszym, no i ostatecznie pierwsze swoje profesjonalne zawody zaliczyłem we wrześniu 2018 r.

Skąd pomysł na uprawianie takiej dyscypliny?

Sporty siłowe uprawiam tak naprawdę już od siedmiu lat. Od zawsze imponowała mi ludzka siła, lecz na początku swoich treningów było to raczej amatorskie ćwiczenie głównie w kierunku poprawienia swojego wyglądu. Siła zawsze szła w parze z tymi treningami, lecz nie był to ich główny cel. Z czasem ten styl trenowania nudził mnie coraz bardziej i w sumie z tego wynikła zmiana. Zacząłem trenować bardziej pod siłę. Sylwetka odeszła na drugi plan. Pierwsze, drugie zawody w trójboju no i tak to się wszystko zaczęło.

W jakich zawodach dotychczas brałeś udział?

Jak już wcześniej wspomniałem, pierwsze zawody zaliczyłem w kwietniu 2018 r, następnie Mistrzostwa Polski Federacji XPC, Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Federacji XPC, no i ostatnie świeże zawody, Mistrzostwa Polski Federacji WPC. W międzyczasie też dwa starty w wyciskaniu leżąc.

Co uważasz za swój największy sukces?

Tak naprawdę mój staż w trójboju siłowym jest na tyle krótki, że nie uważam żebym osiągnął coś szczególnego. Ostatnio zajęte drugie miejsce na Mistrzostwach Polski WPC w trójboju siłowym i pierwsze w martwym ciągu jest w miarę zadowalające, ale dla mnie to wciąż mało. Największym moim sukcesem jest ciągłe poprawianie moich rekordów. Aktualnie wynoszą one 260 kg w przysiadzie, 150 kg w wyciskaniu leżąc i 260 kg w martwym ciągu. Właśnie to jest najpiękniejsze w tej dyscyplinie sportu - nie musimy ciągle wygrywać, ustanawiać rekordów świata, czy Europy. Najważniejszy jest po prostu nasz progres. Każde zawody to jest po prostu walka z samym sobą i stawanie się lepszym sportowcem.

Jak wygląda Twój trening?

Trening różni się w zależności od tego, w jakim okresie się znajduję. Im bliżej zawodów, tym sięgam po większe ciężary i wykonuję mniej powtórzeń. Im dalej od zawodów, tym trening jest bardziej różnorodny. Staram się poprawić swoje słabe punkty oraz schodzę z ciężarów, aby ciało odpoczęło. W przygotowaniu do zawodów trenuję siłowo zazwyczaj 5 razy w tygodniu po 2-3 godziny. Do tego dochodzą dodatkowe sesje treningowe, których może być od 4 do nawet 6. Są to sesje, które pomagają w regeneracji pomiędzy ciężkimi treningami z ciężarami.

Masz specjalny sposób, aby uniknąć kontuzji?

Przede wszystkim najważniejszy jest mądrze skomponowany trening i dbanie o technikę na treningach. Bardzo pomocne jest również morsowanie oraz zimne prysznice. Wspomagam się też wcześniej wspomnianymi dodatkowymi treningami, które również potrafią pomóc w regeneracji. Warto też uwzględnić w naszym treningu okresy typowo na odpoczynek. Ludzkie ciało nie może cały czas pracować na wysokich obrotach i czasami trzeba wyluzować.

Czy stosujesz specjalną dietę?

Moja dieta nie jest zbyt skomplikowana. Najważniejszą rzeczą, którą się kieruję jest po prostu dostarczenie odpowiedniej ilości kalorii i białka. Staram się jeść w miarę rozsądnie, zdrowo, lecz pozwalam sobie na jedzenie różnych rzeczy. Gorzej jest, gdy zbijamy wagę do zawodów, jak miało to miejsce ostatnio, gdzie zrzuciłem do startu prawie 8 kg. Wtedy obcinamy węglowodany do minimum i żywimy się praktycznie samym białkiem. W ostatnim tygodniu wchodzi również odwadnianie, które pozwala zbić ostatnie 2-4 kg masy ciała.

Tworzysz plany treningowe. Dlaczego postanowiłeś zostać trenerem?

Od zawsze układając plany treningowe dla siebie starałem się pomagać kolegom. Cały czas się uczę i nie widzę problemu, aby przekazywać swoją wiedzę innym. Czuję również w tym swojego rodzaju misję widząc, jakie błędy popełniają często niektórzy ludzie. Jest to niesamowite uczucie, kiedy ktoś pod twoim okiem odnosi rezultaty swojego życia. Cieszy to prawie jak swój progres, a czasami nawet bardziej.

Jakie rady dałbyś początkującym sportowcom, a szczególnie trójboistom?

Przede wszystkim cierpliwość. Ludzie chcą wszystkiego od razu, prawie jak za kliknięciem magicznego klawisza. Ten sport wymaga jednak wielu lat pracy. Sam trenuję siłowo już 7 lat i nadal uważam, że jest to dopiero początek mojej drogi, a ludzie po kilku miesiącach ćwiczeń chcą już przenosić góry. Niestety tak się nie da. Trzeba cały czas starać się być lepszym, z miesiąca na miesiąc dokładać kilogramów i z czasem wyniki przyjdą, a takie rzucanie się na ogromne ciężary na samym początku prowadzi często do niepotrzebnych kontuzji i tylko oddala nas od jakże pożądanego progresu.

Czy masz idola sportowego? Jeśli tak, kto nim jest i dlaczego?

Od zawsze moim idolem, który poniekąd zainspirował mnie do trenowania był Mariusz Pudzianowski. Bardzo cenię też Jarosława Olecha, który zdobył mistrzostwo świata aż 17 razy. W innych sportach się to nie zdarza, jest to prostu niesamowite. Cenię go również za długowieczność w sporcie oraz skromność.

Jakie jest Twoje sportowe marzenie? Co chciałbyś jeszcze osiągnąć?

Cały czas stawiam sobie nowe cele, które staram się realizować. Aktualnie uparcie dążę do 300 kg w przysiadzie i 300 kg w martwym ciągu. Marzy mi się również start w większych zawodach typu Arnold Classic Columbus Ohio. Przede wszystkim zależy mi na ciągłym rozwoju - to jest dla mnie najważniejsze.


Natalia Tomala
dzialdowo@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5