Fortepian stał się moim przyjacielem, opoką, miłością i duszą

2020-03-20 12:00:00(ost. akt: 2020-03-20 12:07:43)
Przestańmy oceniać, zacznijmy doceniać- na łamach "Gazety Działdowskiej" chcemy pokazać ciekawych ludzi z powiatu działdowskiego. Znasz kogoś o kim warto napisać? Napisz do nas: dzialdowo@gazetaolsztynska.pl. Mile widziane uzasadnienie. Dziś piszemy o Wiktorii Magdalenie Browarek- działdowskiej pianistce.
Skąd wzięło się pani zainteresowanie grą na fortepianie?
— Muzyka towarzyszy mi odkąd pamiętam, a zaczęło się już w dzieciństwie, początkowo zupełnie niepozornie. Moi rodzice uwielbiali tańczyć, była to ich wspólna pasja. Do dziś mam przed oczami jak lekko wirowali w tańcu… Muzyka, śpiew i taniec gościły w moim domu rodzinnym od zawsze, a można wręcz powiedzieć, że były stałym lokatorem. Gdy byłam w pierwszych klasach szkoły podstawowej, moja mama wcześnie zauważyła we mnie pierwiastek muzyczny, co później potwierdziły lekcje gry na flecie. Pojawiło się pytanie – może warto rozwinąć zainteresowania w szkole muzycznej? I tak też się stało. W wieku dziewięciu lat rozpoczęłam naukę w klasie fortepianu. Rodzice pożyczyli od znajomych trzyoktawowy keyboard, żeby pozwolić mi się oswoić z instrumentem w domu – pamiętam swoje pierwsze melodie i ciekawość towarzyszącą odkrywaniu nut na klawiaturze. Dziś wiem, że to była najlepsza decyzja, bo fortepian stał się moim przyjacielem, opoką, miłością i duszą.

Ukończyła pani liczne kursy oraz szkoły. Proszę pochwalić się według pani najważniejszymi z nich.
— Swoje pierwsze muzyczne kroki stawiałam w Państwowej Szkole Muzycznej w Działdowie i mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że gdyby nie to miejsce, nie byłoby mnie tu, gdzie jestem. Pamiętam pierwsze lekcje z panem Wojciechem Szymańskim – to właśnie wtedy, przysłuchując się utworom, które słyszałam niejednokrotnie w wykonaniu mojego pedagoga, zamarzyłam, żeby móc je kiedyś wykonać, bo były dla mnie niezwykle piękne. Jednym z takim utworów jest Scherzo b-moll Fryderyka Chopina. To właśnie z tym miejscem wiążą się pierwsze występy, koncerty, konkursy i pierwsze nagrody, które zawdzięczam godzinom pracy nad repertuarem z panem Szymańskim, ale przede wszystkim mojej mamie, która najlepiej wie, jak niełatwo jest zachęcić młodocianego adepta sztuki pianistycznej do wielu godzin ćwiczeń przy instrumencie. Dzięki wytężonej pracy pod czujnym okiem wspierających mnie osób, sześcioletni cykl nauczania ukończyłam w cztery lata.
Szkoła Muzyczna drugiego stopnia w Elblągu to przede wszystkim nowe wyzwania i nauka samodzielnej pracy. W jednym budynku odbywały się zajęcia z przedmiotów ogólnokształcących takich jak język polski, czy matematyka, a także z tych poświęconych zagadnieniom związanym z muzyką. Był to sprawdzian mojej samodyscypliny, któremu udało mi się sprostać – zostałam dwukrotną Stypendystką Prezesa Rady Ministrów. To w tym miejscu podjęłam kolejną ważną decyzję – właśnie w tym kierunku dalej będę podążała.
Zgodnie z tą myślą podjęłam studia muzyczne w klasie fortepianu profesora zw. dr hab. Waldemara Wojtala – niezwykle dojrzały czas mojej edukacji, relacja na poziomie mistrz - uczeń oraz ukierunkowanie na jednotorowy rozwój muzyczny. Pokonywanie barier, pierwsze kursy pianistyczne z wybitnymi postaciami świata muzycznego, występy z orkiestrą – to wszystko nie miałoby miejsca, gdyby nie pełne zrozumienie istoty sztuki, której wciąż uczy mnie mój profesor. Każdy etap edukacji odegrał znaczącą rolę w moim życiu, dzięki czemu mogę wciąż rozwijać się i odkrywać muzykę wielowarstwowo, dzięki poznaniu różnorodnych interpretacji artystów z Polski i zagranicy.
Niezwykłym wyróżnieniem była możliwość wykonania przeze mnie koncertu fortepianowego jako solista z Lwowską Orkiestrą Kameralną w 2019 r. Występowanie i współzawodniczenie z tak potężnym organizmem, jakim jest zespół instrumentalistów, odkryło przede mną zupełnie nowe możliwości brzmieniowe – dźwięki pełne wewnętrznego nasycenia i szeroki wolumen dynamiczny.

Zapewne brała pani udział w jakichś konkursach. Jak je pani wspomina?
— Pierwsze konkursy pojawiły się już w Szkole Muzycznej I stopnia w Działdowie, jednak jeden zapadł mi wyjątkowo w pamięci, a mianowicie „X Festiwal Pianistyczny im. Izy Garglinowicz" w Olsztynie, w którym zostałam wyróżniona tytułem laureata. Był to mój pierwszy występ konkursowy, do dziś pamiętam towarzyszące mi wtedy emocje niezwykłej dziecięcej ekscytacji – ogromna sala koncertowa, wielu uczestników i podział na kategorie wiekowe. Przechadzając się korytarzami pomiędzy salami ćwiczeń, usłyszałam wirtuozowskie wykonanie Etiudy rewolucyjnej Fryderyka Chopina i przeszło mi przez myśl jak bardzo chciałabym wykonać ten utwór w przyszłości, lecz wydawało się to niedoścignionym marzeniem jedenastoletniej wówczas dziewczynki. Pamiętam, jak dostałam od mojej siostry nuty, które przeleżały w szufladzie dobrych kilka lat… Jednak doczekały dnia, kiedy sięgnęłam po nie z myślą „to jest ten czas”, o czym mogli się państwo przekonać podczas mojego występu z okazji Dnia Niepodległości. Do wzięcia udziału w koncercie zaprosiła mnie pani Danuta Czeczot, dzięki której mogłam wrócić wspomnieniami do pięknego czasu początków mojej drogi muzycznej. Zainteresowanie sztuką było potęgowane również na lekcjach u pani Czeczot, której pasja i miłość do muzyki były i wciąż są impulsem rozbudzającym ciekawość świata dźwięków wśród młodzieży.
W kolejnych latach miało miejsce coraz więcej wyjazdów konkursowych, z których każdy bardzo dużo mnie nauczył pod względem techniki pianistycznej, jak i radzenia sobie z emocjami na scenie. Pojawiały się nagrody (m.in. II miejsce w „VII Spotkaniach Pianistycznych o Puchar Burmistrza i Przewodniczącego Rady Miasta Iławy”, I nagroda w „Przeglądzie Uczniów Klas Fortepianów" w Mławie) i wyróżnienia (m.in. na III Międzynarodowych Prezentacjach Instrumentalnych Res Facta Musica na Zamku Ostródzkim"). Z moich ostatnich osiągnięć chciałabym wspomnieć o Nagrodzie Prezesa Podkarpackiej Fundacji Rozwoju Kultury za najlepsze wykonanie koncertu fortepianowego na XIV MFP „Bieszczady bez granic”, gdzie zostałam również uhonorowana Stypendium Artystycznym ufundowanym przez Maxymiliana Bylickiego, Dyrektora Instytutu Muzyki i Tańca, a także udział w „VIII Euro Chamber Music Festival” w ramach programu stypendialnego Polish Rising Music Stars.
Konkursy, nie tylko pianistyczne, nie powinny budzić w uczestniku uczucia negatywnej rywalizacji. Przede wszystkim jest to nieoceniona możliwość obcowania z utalentowanymi ludźmi o podobnych zainteresowaniach, lecz różnorodnych interpretacjach muzycznych. Dyskusje, rozmowy, występy pianistów, a także cenne wskazówki i uwagi ze strony wybitnych muzyków – to wszystko niezwykle rozwija nasze wyobrażenie o sztuce. Cieszę się, że są organizowane tego typu wydarzenia, gdzie mogę podziwiać poziom pianistyki moich kolegów, a także usłyszeć ich przemyślane i dopracowane wykonania dzieł muzyki klasycznej.

Czym aktualnie się pani zajmuje?
— Obecnie jestem na pierwszym roku studiów magisterskich na Akademii Muzycznej w Gdańsku i w przyszłym roku będę grała recital dyplomowy wieńczący moją edukację muzyczną. Niezwykłą przyjemność sprawia mi występowanie z innymi muzykami – mam doświadczenie w pracy w duecie oraz w trio fortepianowym, a także z muzykami solistami jako pianista-akompaniator. Szeroki repertuar w tej dziedzinie, a także fascynację muzyką kameralną zawdzięczam pani profesor zw. dr hab. Annie Prabuckiej-Firlej, która wzięła mnie pod swoje skrzydła i otoczyła muzyczną opieką od początku trwania moich studiów. Wciąż pracuję pod czujnym okiem pani profesor i wiem, że jeszcze długa, lecz niezwykle odkrywcza i satysfakcjonująca droga przede mną. Poza uczelnią jestem nauczycielem gry na fortepianie i staram się zarazić dzieci i młodzież pasją do muzyki – dzięki temu, że pracuję indywidualnie z każdym uczniem, program dostosowujemy do umiejętności i zainteresowań. Zawsze zaczynamy od podstaw, czyli zapoznania się z instrumentem, klawiaturą, dźwiękami, a także dźwiękiem jako zjawiskiem, które powstaje na skutek naszej inicjatywy - różni się barwą i głośnością w zależności od naszego dotyku klawisza. Niezwykłym jest patrzeć na postępy, które robi młodzież, zamieniając się w kreatorów muzyki. Największą część mojego życia zajmują jednak godziny ćwiczeń przy instrumencie – można to porównać do pracy na pełen etat, ale o elastycznym grafiku, który dostosowuję do pozostałych zajęć.
Jestem otwarta na nowe wyzwania – w ostatnim czasie, dzięki owocnej współpracy z panem dyrektorem PSM w Działdowie, Piotrem Nowakowskim, miałam przyjemność prowadzić lekcje otwarte z młodymi adeptami sztuki pianistycznej oraz wykonać Recital Fortepianowy na scenie, z którą mam związane wyjątkowe wspomnienia. W ramach współpracy z Radio Gdańsk wykonałam w zeszłym miesiącu recital w składzie tria fortepianowego, który był transmitowany na żywo, a w przyszłym tygodniu rusza projekt z Polską Filharmonią Bałtycką im. Fryderyka Chopina w Gdańsku, w którym biorę udział jako pianista-muzyk orkiestrowy, z czego niezwykle się cieszę, gdyż jest to zdobywanie przeze mnie nowego doświadczenia. Zawód, a jednocześnie moja pasja, którą wykonuję, jest niezwykle różnorodny i intensywny, dzięki czemu czuję, że wciąż odkrywam nowe inspiracje ukryte w muzyce.

Przed występami nie odczuwa pani stresu?
— Stres sceniczny to uczucie, które towarzyszy każdemu muzykowi, bez względu na wiek, czy doświadczenie. Podyktowany jest tym, że zależy nam na sprawieniu publiczności chwili oderwania od rzeczywistości, zatopienia się razem z nami w świat muzyki – niezwykle barwny i bardzo osobisty, bo tylu ludzi, ilu jest na świecie, tyleż samo wyjątkowych i unikatowych interpretacji. Dla mnie każdy koncert jest budowaniem jedynej i niepowtarzalnej więzi z publicznością – niezwykle osobistej, gdyż staram się za każdym razem nie tylko zainteresować muzyką, ale właśnie za jej pomocą opowiedzieć historię bliską mojemu sercu. To jest mój prywatny klucz do oswajania się z tremą. Co ciekawe, nie ma dwóch koncertów, które przeżyłabym w podobny sposób, dlatego wciąż poszukuję właściwej odpowiedzi na pytanie „jak walczyć ze stresem”. Przede wszystkim wykreślmy słowo „walka”. Stres jest integralną częścią nas samych, więc pierwszym krokiem jest akceptacja. Gdy oswoimy się z myślą, że jest to element naszej podświadomości, nie traktujmy go jak wroga – warto zacząć z nim współzawodniczyć.

Jakie ma pani plany i marzenia związane z muzyką?
— W dalszym ciągu będę zgłębiać obszar muzyki, oprócz klasycznej gry na instrumencie interesuje mnie poszerzanie wiedzy teoretycznej w zakresie biografii kompozytorów zapomnianych, a także poznawać możliwości brzmieniowe dzięki korelacji z innymi instrumentalistami. Mam jednak szczególne marzenie związane z muzyką – chciałabym móc odkrywać przed państwem tajniki, które skrywa w sobie dźwięk, klawiatura, czy fortepian – tak jak niegdyś pokazywano to mi. Muzyka jest piękną przygodą, a przeżywając ją razem, możemy inspirować się nawzajem. Bo każdy z nas dostrzega w niej coś innego, a to właśnie jest w tym najpiękniejsze.


Katarzyna Wiśniewska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5