Michał Dzimira, czyli śpiewający radny z Lidzbarka

2022-12-23 00:52:11(ost. akt: 2023-01-01 17:00:37)
Na co dzień jest nauczycielem i przewodniczącym rady miejskiej w Lidzbarku Welskim. Po godzinach nagrywa piosenki, komponuje i występuje w teledyskach. Michał Dzimira, czyli Michael D. to postać, którą warto zapamiętać.

Na co dzień jest nauczycielem i przewodniczącym rady miejskiej w Lidzbarku Welskim. Po godzinach nagrywa piosenki, komponuje i występuje w teledyskach. Michał Dzimira, czyli Michael D. to postać, którą warto zapamiętać.

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Na co dzień jest nauczycielem i przewodniczącym Rady Miejskiej w Lidzbarku Welskim. Po godzinach nagrywa piosenki, komponuje i występuje w teledyskach. Michał Dzimira, czyli Michael D. to postać, którą warto zapamiętać.
— Mówi się o panu, że jest pan człowiekiem renesansu. Jest pan nauczycielem, doktorem historii, radnym. Zawsze był pan tak aktywny?
— Życie jest zbyt krótkie, by tracić czas na codzienność, którą nie wypełnia pasja. Warto więc pomyśleć o tym, by w naszym życiu był na nią czas. O tym, że jestem człowiekiem renesansu, wspominał mój profesor Janusz Małłek z UMK w Toruniu. Potem taki przydomek pojawił się w jednym z artykułów. Coś w tym jest, bo komponuję, śpiewam i oczywiście nie zaniedbuję swojej pasji, jaką jest historia czy działalność samorządowa. Jestem też autorem kilkunastu książek historycznych i wielu publikacji, radnym i nauczycielem historii, ale tak naprawdę śpiewam od wielu lat. Podczas imprez, apeli czy uroczystości szkolnych wykonuję piosenki m.in. mojego ulubionego zespołu „Modern Talking”.

— Nie lubi pan bezczynności?
— Nie lubię, mimo że zajęć mi nie brakuje. Praca nauczyciela wymaga dużego zaangażowania i pochłania dużo czasu. Poza tym od ponad 24 lat angażuję się również aktywnie w działalność samorządową. W Lidzbarku jestem radnym, ostatnio powołano mnie na przewodniczącego rady miejskiej. To ogromny zaszczyt, ale też wielka odpowiedzialność. Praca przewodniczącego rady wiąże się z kolejnymi zadaniami do wypełnienia, które również wymagają czasu. To wszystko powoduje, że mój plan dnia jest bardzo napięty, ale mimo to znajduję jeszcze przestrzeń na realizowanie mojego hobby i spełnianie marzeń.

— Można powiedzieć, że muzyka jest dziś odskocznią od wyzwań codzienności?
— Myślę, że lepiej nie dałoby się tego ująć. Lubię realizować się muzycznie. Dzięki temu na co dzień jestem uśmiechniętym i otwartym człowiekiem. Tworzenie, muzyka, komponowanie, dodaje mi sił i dzięki niej łapię wiatr w żagle, czując, że mogę sięgnąć po więcej.

— Tematem pana najnowszego teledysku „Paris in the night” jest stolica Francji.
— Tak i tutaj muszę podkreślić, że dobry teledysk jest efektem pracy całego zespołu profesjonalistów, z którymi mam szczęście współpracować.

— Praca nad teledyskiem to również ciężka praca?
— Każdy proces tworzenia teledysku jest dla mnie ogromną przygodą. Na planie czuję się jak ryba w wodzie, to mój żywioł. W Warszawie, w czasie zdjęć, spotkałem się z wieloma oznakami życzliwości. Przechodnie uśmiechali się, nie padły również żadne negatywne uwagi. Zawsze jest bardzo sympatycznie.

— Tłem jednego z pana teledysków był też Olsztyn.
— Tak. Utwór był dedykowany przy okazji Euro 2021. Chciałem wesprzeć polską reprezentację na Mistrzostwach Europy i nagrałem piosenkę zatytułowaną „Zwycięska Gra” w polskiej wersji i angielskiej „We’ll Win The Game”. Tutaj przy teledysku pracowali zaprzyjaźnieni muzycy z Olsztyna. Część zdjęć powstała w okolicy wiaduktów kolejowych, a część na boisku na olsztyńskich Dajtkach. To był mój pierwszy teledysk i wybraliśmy właśnie Olsztyn.

— Słuchając pana utworów można zauważyć, że wyjątkowo lubi pan muzykę lat 80. Co pan w niej ceni?
— Wychowałem się słuchając właśnie tej dobrej, inspirującej muzyki lat 80. To były czasy Modern Talking, Blue System czy Bad Boys Blue. To była muzyka melodyjna, wpadająca w ucho. Przyznam, że był czas, kiedy mogłem zaśpiewać wszystkie piosenki Modern Talking. Myślę, że dziś również byłbym w stanie zaśpiewać „You’re my heart, You’re my soul” czy „Cheri, cheri lady”. Przenoszę się do czasów młodości, kiedy nie brakowało mi chęci i zapału do pracy. Choć myślę, że dziś udało mi się zachować tę energię.

— Pan w dodatku spotkał się z muzykiem z Modern Talking.
— Tak, to było niezapomniane. Kilka lat temu w Sopocie udało mi się spotkać z Thomasem Andersem, czego zupełnie się nie spodziewałem. Było to dokładnie 20 lipca 2019 roku. Muszę powiedzieć, że był to dla mnie jeden z najwspanialszych dni w moim życiu. Porozmawiałem z nim, a co więcej, wręczyłem mu również moja książkę o Lidzbarku. Muszę powiedzieć, że Thomas Anders jest niezwykle życzliwym człowiekiem, z klasą. Razem z moją narzeczoną byliśmy pod ogromnym wrażeniem. Mam takie marzenie, by w przyszłości zaśpiewać z nim na jednej scenie.

— Podobno trzeba marzyć.
— Tak, rzeczywiście. Wciąż nie tracę nadziei, że kiedyś ten plan uda się zrealizować. Zaśpiewać z nim chociaż jeden utwór.

— Pan jest wyjątkową postacią. Jedynym chyba śpiewającym radnym z Lidzbarka. Miejscowości, o której napisał pan wiele książek. To pana miejsce?
— Tak, jak wspomniałem wcześniej, napisałem dziesięć książek o Lidzbarku, a jedenasta czeka na swoją kolej. Obecnie czekam na opinie recenzentów z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Te książki to wynik moich poszukiwań ciekawych historii o Lidzbarku. Informacji szukałem w archiwach w całej Polsce, w tym również w Olsztynie. Jestem historykiem lokalnym. Zostałem w Lidzbarku, bo zwyciężyła miłość do małej ojczyzny. Staram się pokazywać naszą bogatą przeszłość. Lidzbark ma za sobą już ponad 700-letnią historię, więc jest jednym z najstarszych miast w Polsce. To historia ciekawa, barwna i wciąż czekająca na odkrycie.

— Samorządowiec, nauczyciel, historyk, muzyk. Jaki jest pana kolejny cel?
— Chciałbym, żeby o mojej twórczości muzycznej mogły dowiedzieć się kolejne osoby. Moje piosenki na You Tube mają dużą liczbę odsłon, co mnie cieszy. Ludzi interesują więc nie tylko moje wykłady, ale również moja muzyka. Chciałbym podziękować Radiu Olsztyn, które często puszcza w eter moje utwory. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Również moi przyjaciele wspierają mnie w działaniu. A kto wie? Może w przyszłości pojawią się na przykład koncerty? Nie zwolnię tempa. Może w końcu się uda.

— To postanowienie noworoczne?
— Można tak powiedzieć. Każdy powinien je mieć. Może ten plan uda się zrealizować w przyszłym roku? Marzenia trzeba spełniać. I spełnienia wszystkich zamierzeń życzę w nadchodzącym roku czytelnikom „Gazety Działdowskiej”.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5